Zabił kota boi się o życie!

Zabił kota boi się o życie! Tymoteusz Ś. zwala winę na ojca!

„To ojciec rzucił we mnie kotem! Ja – tylko – kota przejechałem!”

Tymoteusz Ś. zwala winę na ojca!

Pamiętacie? Najpierw informacja, że były zawodnik MMA zabił małego kota, uderzając nim o samochód. Potem… cisza. Kolejno – odzywa się Różal i jebie Tymoteusza po całości. Pisaliśmy w tym artykule. Kolejno – Miras Okniński testuje publiczność – czy może by zestawić Tymoteusza w walce na PLMMA? Kolejno odzywa się Juras na swoim blogu :

„Staczaj się Świątek. Serdecznie Ci tego śmieciu życzę. Dla Ciebie nie ma już ratunku, choć pomoc miałeś na wyciągnięcie ręki. Ja nie życzę Ci śmierci, jak ten kotek co go bestialsko zatłukłeś. Ja życzę Tobie, aby po prostu karma do Ciebie wróciła. Ta wraca. Głęboko w to wierzę, tak jak w filozofię jin yang. Na każdego śmiecia musi przypadać dobra osoba. Równowaga musi zostać zachowana.”

Kolejno…

Tymoteusz Ś. zwala winę na ojca! Oto jego wypowiedź dla MMA.PL

„ Było to na przełomie sierpnia i września. Przyjechałem do ojca z zamiarem odebrania mojego kota. Zaczęliśmy się kłócić, w trakcie kłótni rzucił on we mnie kotem. Kot uderzył w samochód, ale dalej żył. Był wystraszony schował się pod samochód. Wsiadłem do auta, zacząłem cofać i przejechałem go, bo był pod samochodem, a ja byłem zdenerwowany. Wyszedłem z auta, wrzuciłem kota do środka i odjechałem. Kot nie żył. Zakopałem go kilka kilometrów dalej.

Tak zabiłem go, ale nie w taki sposób jak wszyscy myślą.

Ojciec poszedł na policję i zgłosił złamanie zakazu zbliżania się oraz to, że zabiłem kota. Zeznał to, co wiecie wszyscy – że maltretowałem kota i zabiłem go uderzeniem o lusterko. Tak nie było. Przejechałem go, owszem ale nie było to celowe działanie, nie maltretowałem go.

Jestem załamany. Owszem zabiłem kota i bardzo tego żałuję ale nie specjalnie i nie w taki sposób jak wszyscy sądzą. Ludzie chcą mojej śmierci, a po przeczytaniu tych wszystkich artykułów na mój temat, moje życie legło w gruzach. Nie wiem co mam zrobić. Jestem załamany i boję się o to co będzie dalej.”