Policyjne morderstwo w Szczecinie! Film!
Policyjne morderstwo w Szczecinie!
Nie żyje dwudziestodwuletni chłopak! Ma dziurę w głowie! Strzelał policjant z 13. letnim stażem pracy, który miał już kiedyś okazję sobie postrzelać. Wtedy sprawa zakończyła się uniewinnieniem policjanta.
Młody chłopak nie był członkiem mafii, nie był terrorystą, nie był mordercą! Miał na koncie jakieś wykroczenia drogowe i tyle.
Zabito go w lesie, bo tak wygląda ta okolica. Dzielnica nazywa się Podjuchy. Na drodze piaskowej. Wedle świadka policjanci byli w cywilu oraz radiowóz nie był widoczny.
„Eksperci” mówią, że sytuacja była „dynamiczna”! Na piaszczystej drodze!
Wcześniejsze komunikaty mówią o „rutynowej kontroli” – W lesie kurwa!
end
Nie napisaliście, że ‚chłopak” handlował narkotykami, prowadził samochód pod wpływem narkotyków, za co był karany. Nie napisaliście tez że nie zatrzymał się do kontroli drogowej i staranował policjanta, tego który go następnie postrzelił. Policjant ma uszkodzone kolano. Ciekawe dlaczego nie chciał się zatrzymać do kontroli? Co przewoził? A może znów był pod wpływem i mógł spowodować wypadek powodując czyjąś śmierć. Normalne jest, kurwa , że jak w terenie zabudowanym umundurowany policjant przy radiowozie cię zatrzymuje to się zatrzymujesz. Policjant zareagował prawidłowo. I nie ma usprawiedliwienia dla tego kolesia co zginął.
Pisałem to, co wiedziałem. Teoretycznie masz rację, ale… przeczytaj proszę do końca, bez urazy:-)
Pan Trynkiewicz – żyje! Gdyby jemu konkretnie spadł na głowę kamień, gdzieś na spacerniaku – nikogo by to nawet nie ruszyło. Prawda? Kajetan P. – żyje i korzysta z badań psychiatrycznych, choć gdyby policjant strzelił mu w plecy – nikt by po nim nie płakał. Dwoje morderców z Rakowisk – żyją i dożyją wolności. Prawda?
Teraz wyobraź sobie – ktoś kradnie, na oczach policjanta, rower warty 300 zł. Jeśli zostanie złapany – nie pójdzie nawet do więzienia, dostanie grzywnę, zawiasy. Czy zatem obrona roweru, wartego 300 zł przy pomocy pistoletu – jest logiczna? Czy jest zasadna?
Piszesz, że możliwe że on był pijany, naćpany – możliwe! Ale może był też po prostu w jakimś szoku po np. złej wiadomości? Okej! Zranił policjanta, ale nawet gdyby potem wyszedł i dał się zatrzymać – nie skazano by go na karę śmierci!
Można oczywiście promować takie zasady, że każdy atak na policjanta, czy każde niewykonanie poleceń – może zostać ukarane śmiercią…
Statystycznie – niewiele się zmieni. Przecież policjanci nie przestaną myśleć, rozumować, czuć.
Sam nie wiem, w jakim kraju wolałbym żyć…
Na koniec, jeśli masz cierpliwość – pewne opowiadanko. W latach 70. XX wieku było sobie w USA miasto w nim uczelnia. Na jednym brzegu rzeki było centrum, na drugim w dzielnicy willowej mieszkali wykładowcy uczelni. Wszyscy – biali. Porządku pilnował jeden szeryf, który znał każdego lokatora, ich zwyczaje, ich samochody, rowery, dzieci i wnuki. Rutynowo patrolował dzielnicę, aż tu nagle! Patrzy! Wielka bryczka jedzie wolno, a w niej… potężny czarnoskóry facet o twarzy lokomotywy. Zajechał mu drogę, włożył rewolwer przez otwarte okno i kazał wypierdalać. Murzyn odjechał natychmiast.
Następnego dnia okazało się, że był to nowy profesor zatrudniony na uczelni… Ktoś z mieszkańców zaprosił go na przyjęcie powitalne do swoje willi. Czarnego profesora przeproszono za nieporozumienie.
Szeryfa – jego władze opierdoliły jak sukę. Następnie – czarnoskóry profesor sprowadził się do tej dzielnicy.
Kolejno – odbyły się nowe wybory szeryfa. Nasz stary szeryf dostał 100 procent głosów! Od czarnego – też.
Więc – patrząc na polskie realia – gdybym miał gwarancje, że w moim mieście, w mojej dzielnicy – nikt nie poważy się kraść i krzywdzić moich bliskich, dzieci, żony, starszych – to zgodziłby się nawet na to, że jeśli ja sam będę wracał pijany i bluzgał i trzymał w ręku choćby parasol – niech mnie zwalą na glebę, nich skują, niech nawet kopną, byleby moi bliscy (i ja sam) byli bezpieczni.
Sprawa jest bardzo trudna, bo w każdym wariancie jest pole do nadużyć…
Pozdrawiam!