Kibole kontra marynarze!
Kibole kontra marynarze!
3. rocznica „Bitwy na plaży”!
Zaczęło się w 2013 roku , 18 sierpnia, na plaży w Gdyni. Wraz z upływem czasu, można na zimno obserwować, jak przebiegała manipulacja polskojęzycznych mediów. „Ofiarami” kibiców Ruchu Chorzów mieli być najpierw „ meksykańscy żeglarze ”.
Kibole kontra staruszkowie!
Co się wyświetla w głowie, gdy słyszysz meksykańscy „żeglarze”? No na przykład czwórka starszych ludzi, przemierzających jachtem morza i oceany. Lub grupa młodzieży , na wzór naszej szkoły pod żaglami, prawda?
Zatem – manipulacja pierwsza równa się: kibice kontra staruszkowie , lub dzieciarnia. Następnie napisano o meksykańskich „marynarzach” . Czyli… ludzie ciężkiej pracy, zeszli na suchy ląd dla relaksu… W obu przypadkach widzi się małą grupkę, „napadniętą” przez „bandę”, nieprawdaż?
W końcu media kapnęły się, że to ani „ żeglarze”, ani „marynarze” tylko dwustu sześćdziesięciu młodych, silnych i sprawnych, wyselekcjonowanych facetów, na wojskowym, szkolnym żaglowcu, którzy przed wejściem do portu, zaprezentowali pokaz sprawności na masztach i rejach żaglowca.
Dopiero z kilkudniowym opóźnieniem dotarło do opinii publicznej, że „nasi” nie walczyli z amatorami, a z liczną grupą sprawnych żołnierzy.
Wniosek?
Prosty! Przy takich siłach, z jednej i z drugiej strony – prawdziwa walka musiałaby się zakończyć krwawą jatką i kilkunastoma co najmniej ofiarami. Marynarze nie rozstają się wszak z nożami, a plaża pełna jest butelek i innych ostrych narzędzi.
Po chuj na plażę?
Zastanówmy się teraz nad przyczynami pobytu na plaży obu stron: polskiej i meksykańskiej. Polacy przyszli na plażę odpocząć po podróży, przed meczem. Meksykanie – szukać zaczepki.
Piszę tak kategorycznie, bo nie trzeba być socjologiem czy psychologiem , żeby wiedzieć, że potrzeby schodzącego na ląd marynarza, kształtują się bardzo prosto: seks , alkohol , rozróba . Tak było, jest i będzie w przypadku każdych zamkniętych i odizolowanych środowisk mężczyzn.
Jeśliby było inaczej – Meksykanie poszliby zwiedzać Muzeum Bursztynu lub na koncert do filharmonii 🙂
Nasza wspaniała policja „obstawiała” przemarsz kibiców z dworca na plażę, a następnie na mecz. Byli o tym wcześniej powiadomieni i „przygotowani”. Dlaczego natomiast – nikt, ani policja , ani żandarmeria wojskowa – nie obstawiał wyjścia na ląd obcych marynarzy?
Dlaczego nikt z dowódców nie przewidział, że dwustu kilkudziesięciu „obcych” wojskowych będzie się szwendać po mieście i szukać zwady?
Medialne kłamstwo!
Dlaczego „polskie” media od razu rozdzieliły role? Meksykanie – „ofiary” , Polacy – „napastnicy”? Wiadomo dlaczego! Bo media nie służą ani prawdzie, ani Polsce, tylko swoim, najczęściej zagranicznym wydawcom i reklamodawcom!
Dlaczego w działaniach wokół gdyńskiej plaży nie było polskiej żandarmerii wojskowej? Przecież uczestnikami wydarzeń byli wojskowi, bo za takich trzeba uznać studentów szkoły marynarki wojennej obcego państwa? Być może… w całym Trójmieście nie ma żandarmerii? Dziwne to, jak na portowe miasto…
PrezydĘt miasta
Kolejna sprawa to zachowanie prezydenta miasta, którego nazwiska wspominać nie warto, który błagał Meksykanów o przebaczenie i urządził „proszalny” mecz przyjaźni na pożegnanie. Dlaczego? On tylko jeden wie!
Konkluzja
Widać więc jasno, że wszelkie tytuły typu: „Bitwa na plaży” – mocno przesadzały w opisie sytuacji. To i dlaczego tak „rzeźbił” w mediach? Po pierwsze trop „napaści” był atrakcyjny i nie wymagał refleksji, po drugie wynikało to z przyrodzonej niestaranności goniących za sensacją mediów.
Rocznica
Jutro rocznica. Zwracam się do Was z prośbą, o szczególną uwagę i analizę publikacji, które ukażą się bezpośrednio przed 18 sierpnia, przed formalną rocznicą. Czytajcie i zwracajcie proszę uwagę na ton publikacji.