Kibole w mediach
Kibole w mediach
„Masa” , pisarz Jarosław Sokołowski, świadek koronny mówi dla Fakt24.pl że:
„Ci gangsterzy z pistoletami zamienili się teraz w bandytów z racami. Mówię tutaj o kibolach, którzy handlują narkotykami. Którzy tworzą nowe struktury… ”
Przeczytaliście ten artykuł ? To dobrze, teraz inny głos!
Demokraci w rolach politycznych kiboli
są obecnie największą polską patologią, a kibice wzorem!
Ileż było hejtu wobec kibiców, ileż przypadków nazywania ich hurtowo bandytami. A już Donald Tusk jako premier , podobno wielki kibic piłkarski, uczynił z nich przedmiot nagonki firmowanej przez organy państwa. Kiedy jednak na ulicach zaczęli się pojawiać tzw. demokraci i objawiać swoją wizję Polski oraz stosunek do legalnych władz państwa, kibice wypadają przy nich jak mistrzowie patriotyzmu , altruizmu, uspołecznienia i troski o wspólne dobro, jakim jest Rzeczpospolita.
Kibic nigdy nie da się namówić na działania na szkodę swego klubu czy reprezentacji Polski.
Bo to się nie mieści w żadnej akceptowalnej hierarchii wartości. Nie mieści się w tym, co uważa się za zachowania honorowe i godnościowe . Są setki dowodów na to, że kibice potrafią pomagać potrzebującym, włączać się w ważne kampanie społeczne, a nawet je inicjować, jak w wypadku zbiórek książek dla dzieci z domów dziecka (a także zabawek i słodyczy oraz innych potrzebnych artykułów), książek dla polskich bibliotek na Ukrainie czy dla Polaków na Litwie. Tak samo było w wypadku fundowania szkolnych wyprawek dla biednych dzieci, oddawania krwi czy zbiórek pieniędzy na rehabilitację poszkodowanych w wypadkach.
Są setki dowodów na to, że kibice pamiętają o narodowych bohaterach i nie tylko oddają im honor, ale np. zbierają pieniądze na odnowienie ich grobów – jak w wypadku kibiców Lecha Poznań i mogił powstańców wielkopolskich. Kibice czcili pamięć powstańców warszawskich i upamiętniali ich losy, sięgali do bohaterów wojny polsko-bolszewickiej, ale przede wszystkim to te środowiska jako pierwsze w III RP wskrzesiły pamięć o Żołnierzach Wyklętych . To te środowiska broniłyby Polski w razie zagrożenia, a nie mamincórcie i maminsynki mający usta pełne demokratycznych frazesów. Bo o starszych „demokratach” nawet nie warto przy tej okazji wspominać.
Cały artykuł Stanisława Janeckiego na wpolityce.pl