UPDATE #! Na ratunek Justynie Kowalczyk!
Poniższy artykuł ukazał się po raz pierwszy na Kibole.pl już 12 listopada. Sprawa zmęczenia Justyny Kowalczyk wraca jednak, jak bumerang. Warto więc przeczytać tekst ponownie. Zapraszamy!
Pan Trener Justyny
Kowalczyk
– Aleksander
Wierietielny
powiedział portalowi „sport.pl”, że Justynie jest: „ … coraz ciężej dzielić życie sportowca z prywatnym… ” Po czym dodał, że Justyna: „w przeciwieństwie do Marit Bjoergen nie posiada życiowego
partnera
, a kobiecie w tym wieku ktoś taki bardzo by się przydał. Nie ma jednak czasu na poszukiwania, bo wciąż trzeba się uganiać za kolejnymi medalami.”
Wyglądało przez chwilę na to, że w sportach zimowych dorobiliśmy się kolejnej „zdobyczy metodycznej”! Pierwszym „osiągnięciem” było zaangażowanie przez „dawną ekipę Małysza” – profesora fizjologii, który „odkrył” i upowszechnił wiedzę, że
„Jeśli skoczek mniej zjada, to jego masa ciała się zmniejsza”.
Słynna teoria: „
Mniej żryj!
” – była, jak na razie jedynym dorobkiem metodycznym polskich sportów zimowych.
Teraz, za sprawą Trenera Aleksandra Wierietielnego – można było sądzić, że mamy nową, mówiącą o zależności wydolności fizycznej „kobiety w pewnym wieku” od posiadania, lub nie posiadania „życiowego partnera”.
Ale to nie Pan Trener jest t
F
urcom tej, jakże prawdziwej, teorii. To Najstarsi Górale dziedziczą ją od Jeszcze Starszych Górali, a nawet obracają we wiers rymowany:
Jak się babe dobrze d…e,
To una więcej wytrzymie!
Szanowne Feministki!
Czas się rozprawić z tym Wierietielnym! Jak może mówić o „partnerze”, zamiast o „partnerze lub partnerce”? Jak może tak być takim męskim szowinistą? Dajcie dziadowi popalić!
A teraz na poważnie!
Mamy tak niewiele szans na sportowe sukcesy, że jest ciężkim grzechem strzelać sobie samemu w kolano. A to właśnie zrobił Pan Trener udzielając głupiego wywiadu. To właśnie zrobiły głupie media, podając ten wywiad to wiadomości publicznej!
Zastanówcie się, jak mówić i pisać o Justynie, bo już dość tej mieszanki „katorżniczej pracy” z „konfliktami” wśród biegaczek i bełkotu o monotonii treningów!
A teraz naprawdę na poważnie!
Trener „Naszej Justyny” – Aleksander Wierietielny jest sam, kompletnie sam! Naprawdę nie ma skąd „dołożyć” czy to w sensie swojej własnej wiedzy, czy to w sensie technik treningowych, nie mówiąc już o metodyce. Justyna jest sama, skazana tylko na niego. Odkąd zaczęła odnosić sukcesy – nie przybyła w Polsce żadna placówka naukowa, z której można by usłyszeć jakąś konstruktywną podpowiedź.
To już jest koniec…
Jak napisał na Babol.pl znakomity Roman Koń: „Śpieszmy się kibicować Justynie Kowalczyk, tak szybko może odejść.”
Tylko w Polsce może się zdarzyć takie chamskie, głupie, beznadziejne i do niczego nie prowadzące traktowanie sportowców! Tylko w Polsce może być tak, że popularność wspaniałej dyscypliny sportu rośnie wraz z sukcesami jednej, jedynej osoby, a potem rozpada się w proch i pył. Co zrobicie wy: właściciele hotelików i knajp, do których ludzie zaczęli przyjeżdżać na narty biegowe, właściciele szkółek biegania, wypożyczalni sprzętu, organizatorzy biegów masowych – kiedy to się skończy? Dbajmy o każdego polskiego sportowca! Nie piszmy bzdur!
Piotr Szymanowski