Robert Lewandowski
Home Nagłówek Czym się różni Lewandowski…

 

Robert Lewandowski…

… czym się różni od pozostałych polskich piłkarzy? Warto sobie odpowiedzieć na to pytanie, bo wszak przydałoby się dziesięciu, albo i stu takich zawodników.

Zatem – dlaczego nie mamy „innych” Lewandowskich, co sprawia że Robert jest wyjątkowy?

Cechy dziedziczne?

Rodzice Roberta uprawiali sport, ale nie byli wybitnymi sportowcami. Zresztą – wielu piłkarzy wywodzi się ze sportowych rodzin, a za niektórymi stoją nawet wielopokoleniowe tradycje sportowe. To zatem nie jest wyróżnik.

Początki?

Tu też nie można doszukać się jakiegoś szczególnego wyróżnika. Zaczął grać w wieku, w jakim zaczyna większość. Nie trafił też na jakiegoś szczególnego, wybitnego trenera (no chyba, że Janusz Wojcik:-) .

Wiara?

Czy dlatego, że jest katolikiem? Też nie! Przecież każdy Polak jest katolikiem!

Dziesięciu, albo i stu takich, jak Robert Lewandowski potrzeba pilnie! No to kombinujcie, jak to zrobić! Albo, nie bo ja już wiem! Powiem, a co tam!

Tajemnica formy Lewandowskiego czyli…

… omlet z boczkiem!

Omlet z boczkiem i marchewką, który wedle przepisów ze szkoleń dietetyka Jakuba Mauricza przygotowuje Robertowi – Anna Lewandowska!

Konsekwentne stosowanie diety!

Konsekwentne stosowanie diety i suplementacji to jest cecha wyróżniająca Roberta spośród innych polskich piłkarzy. Tylko tyle i „aż” tyle.

To nie są żarty!

A właśnie w żart obraca sprawę polski piłkarski świat. Na przykład:

Mariusz Piekarski , z okazji sprowadzenia do Legii Warszawa nowego trenera, pana Stanisława Czerczesowa powiedział:

„Dla mnie Czerczesow jest takim niemieckim Rosjaninem. Rosjaninem z niemiecką dyscypliną. Legii może to wyjść na dobre. Piłkarzom też. Może też pokaże im taką fajną, zdrową prostotę. Że te wszystkie dietki i makaroniki są oczywiście dobre i to można dorzucić, ale największy wpływ ma to, by jak najwięcej trenować i jak najwięcej wypoczywać. A jak ktoś zje raz na jakiś czas pizzę, to nie umrze.”

„Dietki i makaroniki” – taki jest jeszcze ciągle stosunek „specjalistów” od piłki nożnej do bardzo ważnej sprawy, jaką jest – to co na co dzień jedzą zawodnicy, nie tylko piłkarze!

Czas dla nich stanął w miejscu! W latach 70. ubiegłego wieku.

Wiem od specjalistów od diety i suplementacji, że właśnie środowisko piłkarskie w Polsce jest najbardziej odporne na wiedzę, że trenerzy są kompletnymi ignorantami w sprawie diet i suplementów. Polski Związek Piłki Nożnej próbował ze dwa razy powołać jakąś komisję, rozpocząć szkolenia, ale wszystko rozeszło się po kościach.

Zupełnie inaczej, niż kolarze i skoczkowie narciarscy , którzy bardzo rygorystycznie podchodzą do tych spraw – środowisko piłkarskie totalnie je lekceważy. Wystarczy przejść się na treningi dzieci, żeby zobaczyć czym – na oczach trenerów – są „dokarmiane” podczas zajęć i po zajęciach przez zapobiegliwe mamusie. Podobnie jest w starszych grupach wiekowych i na samym szczycie.

Moim i nie tylko moim zdaniem – właśnie dieta i suplementacja jest tym, co tworzy „przepaść” między Robertem Lewandowskim a innymi polskimi piłkarzami oraz między polską piłką, a na przykład niemiecką, czy hiszpańską.

Wystarczyłoby nakazać trenerom dzieci i każdej grupy wiekowej, żeby zaczęli poważnie traktować jedzenie i suplementacje zawodników – żeby polscy piłkarze byli lepsi, żeby się wyraźnie poprawili. Ale – kto ma nauczyć trenerów?

Kto ma przekazać wiedzę matkom małych piłkarzy?

Kto ma to wszystko kontrolować?

Czy wiedza ma pochodzić z „porad” doświadczonych kulturystów, znalezionych w necie? Tak też nie będzie dobrze!

Pozostaje – Anna Lewandowska i…

Omlet z boczkiem o marchewką.

Dawno nie było omletu! A przecież lubimy, prawda? Można zrobić tyle fajnych wersji :-) . Dziś proponuję na tłusto: z boczkiem. Postaraj się o świeży boczek dobrej jakości.

Składniki:

• masło klarowane,
• 3-4 jajka,
• kawałek awokado,
• boczek tłusty 1 plaster,
• marchewka,
• pomidorki koktajlowe.
Marchewkę obrałam i starłam na dużych oczkach. Boczek pokroiłam w kosteczkę. Awokado pokroiłam. Jajka roztrzepałam z odrobiną wody, solą i pieprzem, wylałam na rozgrzane masło klarowane. Kiedy jedna strona omletu była gotowa, przełożyłam go i wysypałam marchewkę, awokado, pomidorki i boczek. Złożyłam placek na pół i jeszcze chwilkę smażyłam.

Reasumując!

Ze sklepików szkolnych wyrzucono cukier, ciastka i „śmieciową żywność” – to jest akurat bardzo źle, bo państwo nie powinno się zajmować jedzeniem naszym i naszych dzieci! Ale tam, gdzie decyduje „rynek” jest bardzo źle. Popatrzcie, co oferują bary i bufety w aquaparkach i basenach! Nie ma tam nawet kęsa, nawet grama czegokolwiek, co nadawałoby się dla dzieci i dorosłych po wysiłku fizycznym. Ale, widać jest na to zapotrzebowanie, trudno…

Oczywiście, nawet najlepsza dieta i suple nie zmienią przeciętnego gracza w Lewandowskiego. W sportach sylwetkowych przyjęło się uważać, że dieta stanowi o formie w 50-70 procentach. W grach zespołowych jest to około 5-8 procent.

Wyobraźmy więc sobie bieg napastnika z piłką i te 5-8% procent szybciej lub wolniej – jest różnica? Moim zdaniem jest!

No, jak już się wszyscy nauczą co jeść i pić – pozostanie nam jeszcze polska myśl szkoleniowa :-)

film od: Polonia Christiana / Marcin Koper

Podobne artykuły
 
0   18

Chuj z waszą wolnością!  

 
0   21

Pudzianowski – wygonię ich siłą!  

Zostaw odpowiedź

fourteen + four =