Gołota vs „Masa” odsłona 1.
Jak pisaliśmy wcześniej na Kibole.pl w artykule „Gołota vs Masa” – legendarny polski pięściarz, dzięki któremu polski boks zawodowy zaistniał za Oceanem – Andrzej Gołota , został oskarżony przez początkującego pisarza Jarosława Sokołowskiego ps. „Masa”.
Jarosław Sokołowski w jednej ze swoich książek napisał, że Gołota – specjalnie – przegrał w 1999 roku walkę z Michaelem Grantem, aby zapewnić zysk z zakładów bukmacherskich grupie towarzyskiej „Pruszków”.
Andrzej Gołota uważa, że to pomówienie i będzie dochodził satysfakcji na drodze sądowej.
Dziś więcej konkretów.
Sprawę poprowadzi kancelaria EIG Buchalter i wezwie Jarosława Sokołowskiego do przeprosin i zapłaty 10 tysięcy złotych na rzecz Fundacji im. Feliksa Stamma. Wyznaczono czas do 1 lipca tego roku.
Zdaniem adwokatów wypowiedzi „Masy” to:
„Pomówienia, które znieważają dobre imię legendy boksu. […] Kłamliwe wypowiedzi pana Sokołowskiego poniżyły naszego klienta w oczach opinii publicznej i naraziły na utratę zaufania jego aktywności społecznej i zawodowej.”
Przyjaciel Andrzeja Gołoty – Marcin Najman twierdzi, że:
„Masa oprócz tego swojego gadania nie przedstawił nigdy żadnych dowodów w sprawie stawianych zarzutów Andrzejowi Gołocie. Masa to tak naprawdę jest zero. Jeszcze przed kilkunastoma laty był bandytą a dziś okazuje się, że wyznacza kto jest dobry a kto zły, decyduje o moralności innych nie przedstawiając przy tym żadnych dowodów. Nie dziwi mnie to, że pełnomocnicy Andrzeja Gołoty przedstawili pozew. Nie można deptać tak wielkiej legendy. Jako doświadczony bokser, oglądając walkę Gołoty z Grantem , nie miałem podstaw, by uważać walkę za ustawioną i sprzedaną. Uważam, że oszczerstwa w stronę polskiej legendy boksu mają na celu lepszą sprzedaż książki świadka koronnego. Po takim prawym jaki Andrzej w dziesiątej rundzie zainkasował to można równie dobrze stracić zdrowie albo życie. Tylko dyletant i laik mógłby mieć inne zdanie na ten temat. Murem staję za Andrzejem. To nie jest typ człowieka, który mógłby sprzedać walkę. Daję sobie obie ręce uciąć, że w życiu by czegoś takiego nie zrobił.”
Podkreśla Marcin Najman.