Anna Grodzka na start!
Już wkrótce Anna Grodzka wystartuje w barwach Polski w podnoszeniu ciężarów oraz w konkurencjach rzutowych lekkoatletyki.
„Mamy nadzieję na doskonałe efekty. Anna już od dwóch lat, po cichu szykowała się do startów. Jej wyniki są porównywalne z wynikami mężczyzn. Pracujemy wspólnie, na razie w szopach, ale wkrótce wyjdziemy na otwartą przestrzeń.”
Powiedział Stefan Rozlazły – trener Anny Grodzkiej.
„Każdy medal się przyda!”
– dodał Minister Sportu i Turystyki Andrzej Biernat.
Anna ma szanse na co najmniej kilka medali, zarówno w podnoszeniu ciężarów, w trójboju siłowym, rzucie oszczepem i pchnięciu kulą. Szczególnie, że… nie będzie wolno jej krytykować!
Właśnie dziś, w warszawskim sądzie dobiegł końca proces przeciwko jednemu z publicystów, który zawołał do Anny – „Krzysiek!”. Sąd uznał to za „naruszenie dóbr osobistych”!
Zatem, jeśli ktokolwiek z kibiców krzyknie do naszej nowej zawodniczki: „Ty chuju!” – zostanie ukarany! Mało który sportowiec ma taką opiekę ze strony Temidy.
A teraz – poważnie!
Rok temu uczestniczyłem w obradach Światowej Federacji jednej z nieolimpijskich dyscyplin sportu. Przyjęto na nich nowy sposób prowadzenia klasyfikacji drużynowej. Mianowicie: zamiast zliczać wspólnie wyniki kobiet i mężczyzn z danego kraju, a następnie podawać kolejność poszczególnych państw, postanowiono że wyniki kobiet i mężczyzn będą zliczane osobno! Ma to wyglądać tak (przykładowo):
Drużynowo kobiety: Polska, Niemcy, Rosja i tak dalej…
Drużynowo mężczyźni: Niemcy, Włochy, Rosja i tak dalej…
Zatem! Płeć stoi wyżej, nad Ojczyzną!
Wyśmiałem to, ale nie miałem wpływu na decyzję Federacji. Prezydent tłumaczył, że: „Takie są wskazówki SportAccord – międzynarodowej organizacji, która dzierży „parasol” nad dyscyplinami nieolimpijskimi. Mówi się trudno, wszak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Prezydent dodał też, że zmiana ma „coś wspólnego z gender”. Kiedy dalej robiłem sobie z tego żarty, przedstawiciele kilku krajów „egzotycznych” tłumaczyli mi, że to jest dobre!
Powiedzmy, że Turcy w rywalizacji mężczyzn plasują się w pierwszej trójce. Jednak – gdyby liczyć razem wyniki kobiet i mężczyzn do drużynówki – lądują w dole tabeli. Wracają do kraju i… nie mają się czym wykazać. Bierze się to z tego, że w ich kraju kobiety nie uprawiają sportu powszechnie i po prostu nie ma komu startować.
Niby brzmi rozsądnie. Ale… Czy w innych dziedzinach rywalizacji międzynarodowej też oceniamy osobno płeć? Na przykład w nauce? Czy dzielimy nagrody naukowe (choćby Nobla) na kobiece i męskie? Na razie nie!
Wniosek? Lewaki „wchodzą w sport” i niszczą tyle, ile na razie mogą.
Gender niejedno ma imię!
Dłubanie w sprawach płci może doprowadzić do zguby całej ludzkości. Na szczęście odbywa się to jeszcze niemrawo i na granicy cyrku. Jednak te rozproszone akcje, zebrane razem, stanowią już poważne niebezpieczeństwo! Dodajmy babę z brodą z Jełrowizji do Anny Grodzkiej startującej, jako kobieta (choćby tylko na lokalnych zawodach) i już mamy spory ładunek wybuchowy, podłożony pod tradycję.
Postarajcie się sobie wyobrazić, że genderyści na całego weszli do sportu. Co będzie z grami podwójnymi w tenisie ziemnym, stołowym i badmintonie? Co będzie z jazdą figurową na lodzie?
Szanowni Kibole, Kibice!
Są wśród nas osoby przekonane, że nie można zmieniać tradycji. Ale… są też tacy, którzy nie widzą niczego złego w przemianach narzucanych nam przez zdegenerowane media. Mają dobre serce i chciałyby dobra dla wszystkich. Niby, nie ma w tym niczego złego… Jeśli jednak macie okazję do polemiki ze zwolennikami „nowej zarazy obyczajowej” – starajcie się im podawać właśnie takie przykłady.
Sprawa dotyczy nie tylko was – młodych. Dotyczy też waszych rodziców, którym Jerzy Owsiak gotowy jest „zapewnić eutanazję na życzenie”.
Kibole! Pamiętajcie, że twórcami takich „idei”, jak ekologia, równość płci, globalne ocieplenie i wiele innych są ludzie chorzy, których w dzieciństwie wyśmiewano i wyrzucano z boiska, podwórka, ławki. To grubasy i brzydkie dziewczyny! Uderzanie w tradycję to ich terapia. Idąc za nimi – opłacacie im leczenie!