Boniek! Gdzie są te kibole?
Zmiany obyczajowe
Które należy odnotować i ustosunkować się do nich na odpowiednim poziomie. Dawno, dawno temu, kiedy komputery były jeszcze drewniane, a fejsbuk miał swoje siedziby na podwórkowych ławkach i pod maglem, istniał wyraźny podział ról społecznych i zawodowych.
Artyści i sportowcy wychodzili na sceny, boiska i starali się zadowolić publiczność. Gdy już swoje odegrali, szli grzecznie do garderoby. Dla nich był to koniec imprezy.
Publiczność oceniała występ poprzez gwizdy, lekkie brawa, aż do burzy oklasków z rzucaniem kwiatów włącznie.
Sytuacja zmieniła się, gdy media, chcąc „pociągnąć temat” zaczęły nagabywać sportowców i artystów po zakończeniu występu. Zarówno sportowcy, jak i artyści w rozmowach, wywiadach na żywo – wypadali nieefektownie. Mało kto umiał złożyć kilka sensownych zdań.
Zresztą – dla osób, które znają smród szatni (i garderoby) jest oczywiste, że ocena meczu czy spektaklu, jaką wymieniają między sobą zawodnicy, czy artyści – jest krótka i ogranicza się do kilku (często brzydkich) słów.
Wymyślono więc konferencje prasowe!
Sportowcy po meczach, aktorzy po premierach – mówili o tym, co przed chwilą zrobili! Głupio, bez sensu i potrzeby, ale to właśnie wtedy ruszyła „medialna maszyneria pompowania”
Polega ona na tym, że: główny dziennikarz, prowadzący na przykład wiadomości sportowe, mówi: „Na konferencji prasowej trener Marek powiedział, że przeciwnik był trudny, więcej o tym od naszego korespondenta.” Wtedy pojawia się inny dziennikarz, z mikrofonem w ręku i zadaje pytanie trenerowi: „Czy mecz był trudny?”. Na to trener: „Tak, mecz był trudny”.
W ten sposób pompuje się jedno zdanie, tak żeby działało przez wiele minut i dawało zarobić.
Tak było przez kilka lat.
Kolejny przełom nastąpił, gdy na konferencjach prasowych zarówno artyści, jak i sportowcy – odwrócili role – i zaczęli oceniać publiczność!
Nastąpił przełom, najpierw w kulturze, potem w sporcie. Zamiast milczeć – i słuchać oceny widzów – aktorzy zaczęli ich sami oceniać.
Wtedy nastąpił definitywny upadek kultury i sztuki. Powielenie tej sytuacji w sporcie jest tylko „odpryskiem”.
Wielu ludzi starej daty, o poglądach normalnych, zwanych konserwatywnymi, powtarza, że „Aktor jest od grania, jak d…a od s…a!”. Znaczy to wprost, że nie wolno artystom wypowiadać się poza sceną. Dziś już nikt nie stosuje takich zasad.
W sporcie, jeszcze do niedawna było niewyobrażalne, żeby zawodnik wypowiadał się negatywnie o publiczności. Mógł, co najwyżej, podziękować za doping.
Obecnie – na skutek upadku obyczajów – zawodnicy pozwalają sobie na „oceny” kibiców.
Jest to odwrócenie ról, którego już nie uda się cofnąć. Obyczaje upadają i nic się z tym nie da zrobić.
Wynalazki w postaci portali społecznościowych – tylko pogorszyły sprawę, bo umożliwiły nadanie wypowiedziom niesłychanego i błyskawicznego rozgłosu.
Ten przydługi wstęp napisałem po to, żeby na końcu odnotować swego rodzaju „przeprosiny” jakie wpisał na swoim profilu Mateusz Klich.
Po meczu ze Słowakami, oglądanym z loży VIP, zawodnik „ocenił widzów”.
„40.000 zakazów stadionowych po wczoraj. Byłem na trybunach i to co się tam dzieje to jest masakra… :/ byle zjeść i ponap…ac…. „
Rozpętała się histeryczna nagonka na piłkarza, choć niektórzy wzięli go w obronę. Klicha bronił Jan Tomaszewski i Zbigniew Boniek.
Teraz Mateusz Klich powrócił do sprawy i ogłosił, że: „Jedyna rzecz, której żałuje to fakt, że wsadziłem wszystkich do jednego worka. Niepotrzebnie pisałem o 40 tysiącach i uraziłem tym prawdziwych kibiców. Tych, którym na kadrze zależy.” Na swoją obronę piłkarz dodał też, że mecz oglądał z trybuny VIP, na której siedzi mocno „specyficzny” typ kibica. Przekonałem się, że to wcale nie jest najfajniejsze miejsce na stadionie. Siedzi tam sporo ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z piłką nożną i chyba przychodzą na stadion po coś innego. Nie wiem, czy chciałbym jeszcze raz na niej zasiąść.”
Na to Zbigniew Boniek stwierdził, że trybuna VIP to:
Bardzo specyficzne miejsce… Po pierwszej połowie polało się czerwone wino, ludzie coś powiedzieli, pośpiewali. On jest piłkarzem, poczuł się obrażony.
Specyficzne miejsce? Ponoć to te wszystkie „żylety” i „kotły” są specyficzne, a VIP to elegancja – Francja? To gdzie w końcu siadają te przebrzydłe kibole? Na VIP?