Małysz pod pantoflem:-)
Nasz Mistrz, nasz Idol, Adam Małysz stawia pod znakiem zapytania swoją funkcję attache olimpijskiego podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich. To funkcja reprezentacyjna, jej prawdziwy cel to zaproszenie na „wycieczkę” osoby zasłużonej dla sportu. Rodzaj „podarunku” na koszt podatników. W sumie, w przypadku Adama Małysza, można się na to zgodzić. Wiele osób uważa też, że sama obecność Adama, wśród naszych reprezentantów, będzie bardzo mobilizująca i dobrze wpłynie na wyniki. Małysz jest bardzo lubianą osobą wśród wszystkich sportowców, a wśród „zimowych” szczególnie.
Jednak – coś się chyba pomyliło Panu Adamowi:-)
„Chciałem zabrać żonę, bo zawsze, jeździłem sam, ale niestety PKOl nie za bardzo był za tym i nie wywiązał się z tego, co gdzieś tam uzgadnialiśmy.”
Mamy nadzieję, że nie wchodzi tu w grę kwestia kosztów „wycieczki”, ale sprawy formalne. W końcu nie każdy może zostać zameldowany w olimpijskiej twierdzy i na pewno trzeba to wcześniej zarezerwować.
Dziwi nas tylko zakończenie rozmowy:
„Jeszcze parę dni jest i chciałbym tam pojechać, jeśli miałbym komuś pomóc. Jechać, żeby tylko być – to nie jest moje zadanie.”
O co chodzi? Polski Komitet Olimpijski dostosowuje się do standardów Ministerstwa Sportu i przekształca w Biuro Wycieczek Olimpijskich?
Nie możemy doradzać Panu Adamowi, ale dla wszystkich Kiboli, Kibiców – zwracamy uwagę, że: Jak facet jest w robocie, to żona niech się nie miesza!
Jak jedzie na wycieczkę, to może a często nawet powinien, żonę zabrać!
Panie Adamie! Eskapada do Soczi – wycieczka, czy robota? Tylko szczerze:-)