Sport umrze na demokrację!
Skoki odlatują… od istoty sportu! Konkurencja narciarska pod nazwą skoki ma naturalne korzenie, powstała z naturalnych ludzkich czynności, jakim są ucieczka i pościg. Pierwszymi „skoczkami” narciarskimi byli przemytnicy i pogranicznicy. Pierwszy skok został wykonany nie „osobno” jako popis, ale w trakcie zjazdu przez nieznany teren – pościgu i ucieczki!
Liczyły się wtedy, w tej „walce” – zarówno odległość, jak i styl. Większa odległość – ułatwiała ucieczkę lub pościg. Natomiast styl – konieczność utrzymania się na nogach po wylądowaniu – gwarantował to, że przemytnik nie straci towaru, a ścigający go – broni.
I tak, odkąd granice wielu państw biegły szczytami gór, a eksport i import bez podatków budował gospodarkę rejonów przygranicznych – kształtowały się skoki narciarskie.
Gdy nabrały wymiaru sportowego – przepisy brały pod uwagę zarówno odległość, jak i styl. Jako pozostałość po przemytniczym rodowodzie skoków – mierzono tylko ten skok, który zawodnik ustał. Miało to i ma właśnie utylitarne znaczenie. Upadniesz – odpadniesz! Dopadną ciebie!
Rywalizacja sportowa zakłada równe szanse na starcie. Dotyczy to ustawienia się w jednej linii na starcie, jednakowej sztangi, identycznej wagi sprzętu, czy podziału na kategorie wagowe w sportach walki.
Jednak w wielu sportach czynnika losowego nie próbuje się wyeliminować – i słusznie!
Niesłusznie natomiast, w skokach narciarskich wprowadzono głupie przepisy, wedle których trzeba dodawać lub odejmować punkty za wiatr i inne sprawy. Jest to głupie!
Nie może być tak, że facet skacze 100 m i przegrywa z tym, co skoczył 95 m – mimo że obaj ustali skok!
Dlatego nie jest ważne, czy podczas Pucharu Świata w Wiśle (16.01.2014) – Kamil Stoch przegrał „na punkty” a Andreas Wellinger – wygrał. Nie jest ważne, czy ułamki zaokrągla się w dół, czy w górę.
Skoki doszły do granicy głupoty w dziedzinie przepisów! Idę o zakład, że wkrótce pojawi się „wzór idealnego skoczka” i każdemu zawodnikowi będzie się przydzielać punkty w zależności – na ile do tego wzoru odbiega.
Wiecie – dlaczego tak jest?
Jest tak, bo wszyscy (w tym – niestety) ludzie sportu są dotknięci chorobą demokracji!
Mają debile wbite do głowy, że wszyscy mają mieć „po równo”. Po równo – wiatru, deszczu, rozbiegu, wszystkiego!
Demokraci (tfu!)– nie mogą się pogodzić z tym, że LOS może komuś pomóc. Że może „pomóc” wiatr, deszcz, lub jego brak, oraz inne warunki pogodowe.
Wiecie dlaczego? Bo odrzucają Boga!
Tymczasem tam, gdzie ideą jest „równość” – nie ma rozwoju! Sportowcy! Głosujcie na Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin Mikke!
Piotr Szymanowski