Sędzia Bartek o swoim… zdziwieniu!
Nasz przyjaciel sędziuje w USA piłkę nożną. Dziś o swoim zdziwieniu, podczas meczu pucharowego na szczeblu regionalnym.
Człowiek myśli, że już widział wszystko na boisku, ale tego to się nie spodziewałem. Pomijając fakt, że mecz zaplanowany na 21:00 (co oznacza dla mnie powrót do domu o pierwszej w nocy), co ja oczywiście bardzo kocham. To okazuje się, że bramkarz gospodarzy miał nierówno pod sufitem.
Przez jego głupotę mecz został przerwany w 60 minucie i nie mógł zostać dokończony, gdyż policja nie pozwoliła na wznowienie gry.
Co się stało?
Bardzo spokojny mecz, wynik 1:2 dla gości. Napastnik gości walczy o piłkę w polu karnym. Do leżącej piłki doskakuje bramkarz gospodarzy i kładzie rękę na piłce. Ułamek sekundy później napastnik próbuje mu tę piłkę wybić. Asystent pięknie podnosi flagę, główny książkowo odgwizduje rzut wolny za faul na bramkarzu, biegnie w kierunku miejsca przewinienia i nagle następuje coś, czego nikt przy zdrowych zmysłach się nie spodziewał. Bramkarz wstaje i następuje jak słoń, na głowę leżącego na murawie napastnika. Nie dość, że nastąpił swoją nogą z całej siły i z pełną agresją, to jeszcze trzymając stopę na głowie napastnika zaczął kręcić nogą jakby przygaszał papierosa!!!
Całe szczęście, że udało się uniknąć publicznego linczu na bramkarzu i o dziwo nie doszło do masowej konfrontacji. Nie dlatego, że sędziowie zrobili dobrą robotę reagując odpowiednio, ale dlatego, że nikt się nie spodziewał takiej reakcji bramkarza. Poszkodowany napastnik pewnie szybko nie wyjdzie ze szpitala, bo wyglądał tragicznie, a bramkarz? Uciekł z boiska. Głupio zrobił, bo jego karta zawodnicza była w posiadaniu u sędziego głównego, a na niej wszystkie dane jakie potrzebowała policja. I pomyśleć, że ten bramkarz jest nauczycielem wychowania fizycznego w szkole podstawowej……
Tyle Bartek, a my z całą naszą życzliwością do Ministry Muchy stwierdzamy: Całe szczęście, że w Polsce nauczyciele wuefu nie grają w piłkę nożną nawet na szczeblu lokalnym!