Własność, czy bezpieczeństwo?
Home Felietony Własność, czy bezpieczeństwo?

 

Własność, czy bezpieczeństwo – to jest pytanie! Na to pytanie muszą sobie odpowiedzieć mieszkańcy „pewnego, wysokiego bloku, w jednym z polskich miast”.

Ponadto jest to pytanie zasadnicze, na które powinniśmy sobie odpowiadać codziennie!

Czy już dostatecznie Was wciągnąłem? Jeśli tak, to czytajcie!

Zginąć od noża, czy w płomieniach?

Sytuacja wygląda tak. Blok ma w chuj pięter, dwie klatki schodowe i cztery windy w każdej klatce. Ma każdym piętrze jest ze dwadzieścia mieszkań. Podzielone są (znaczy – były) na trzy „strefy”, po kilka mieszkań w każdej. Na wejściu do takiej strefy są drzwi (znaczy – były) zamykane na zasuwkę. To tworzy taki rodzaj wspólnego przedpokoju, w którym mieszkańcy – jak się dogadają – trzymają rowery, sanki, jakieś kwiatki. Zasuwki nie są wielką przeszkodą dla potencjalnego włamywacza, ale są – trudną do pokonania barierą dla meneli, szukających ciepła. Nieproszeni goście pojawiają się tylko w tych korytarzach, gdzie lokatorzy nie przestrzegają (znaczy – przestrzegali) zamykania drzwi na zasuwę. Tam gdzie sprawy pilnowano – nie działo się nic. Tam, gdzie nieproszeni goście wchodzili – śmierdziało, a do tego można było napotkać pawie i inne ptaki. Oraz postacie zwinięte pod rurami grzewczymi. Do tego pety i puszki po piwie. Czasem też śmierdzące kupy.

Jednak, powtarzam – tam gdzie przestrzegano minimum „bezpieczeństwa” – było spoko. Czysto i rower sobie stał tylko na lince z kłódką. I spoko.

Teraz wszystko się zmieniło. Pewnego dnia mieszkańcy patrzą – a tu w miejsce zasuwek – dziury!

Jedni drugich pytają – o co biega?

Dowiadują się, że wszędzie wymontowano zasuwki, bo – teraz UWAGA! – tak nakazuje straż pożarna i jej przepisy!

Mieszkańcy chowają rowery, sanki i kwiatki do swoich „apartamentów” i szykują się na przyjęcie pijaczków, bezdomnych i śmierdzących gości. Osłabiono ich – i tak niewielkie – bezpieczeństwo.

W przypadku włamań i napadów – liczy się bowiem każda sekunda. Każda sekunda, która może „opóźnić” napastnika, utrudnić mu drogę do drzwi wejściowych mieszkania.

Ale – UWAGA! – w przypadku pożaru też liczy się każda sekunda, kiedy jeszcze można uciec! Kiedy można – w szoku, w strachu – mocować się z drzwiami.

Strach przed śmiercią od ognia jest jednak wśród mieszkańców mniejszy, niż przed doraźnym dyskomfortem (co za obrzydliwe słowo:-) oraz obawą włamania czy napadu. Woleliby wszyscy, żeby te zameczki, te zasuwki nadal zostały w drzwiach.

Nie mogą jednak, nie mają nawet cienia szansy na załatwienie powrotu zamków, zasuwek! Struktura własnościowa jest tak skomplikowana, że nie ma możliwości wywarcia jakiegokolwiek nacisku na władze spółdzielni.

A – nawet jakby na spółdzielni wymusić powrót do poprzedniego stanu… I tak nic to nie da, bo przepisy przeciwpożarowe są nie do obejścia.

Czy, Moi Szanowni Czytelnicy, domyślacie się już dlaczego piszę tyle o obszczanych korytarzach? Czy chwytacie, że piszę tak naprawdę o istocie wolności i prawach człowieka?

Tak! Wy – elita – już się domyślacie!

Chodzi o imponderabilia!

Mamy oto taki wybór: zwiększyć szanse napastnika, złodzieja, śmierdziela na to żeby naruszył naszą własność, nasz „mir domowy” czy też poprawić sobie warunki ucieczki w razie pożaru?

Co wybrać?

Wybrać, to co „święte” – czyli święte prawo własności! Zamknąć się przed „obcymi” – nawet rezygnując z bezpieczeństwa w razie ognia!

Wybór prawa własności – oznacza konkretne ryzyko!

I na tym to kurwa jego mać polega!

Podobne artykuły
Konie w Janowie  
0   21

Konie w Janowie. Kto zapłaci?  

PZPN chuje  
0   44

PZPN – jednak – jest niedobry!  

Zostaw odpowiedź

18 − four =

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij