„Kapelan Kiboli”
„Kapelan Kiboli” wychował się na stadionie.
Urodził się w Gdańsku w 1973 r. Wychowywał na gdańskiej Zaspie . Od 1982 r. aktywny kibic Lechii Gdańsk . Od lat 80-tych także działacz opozycyjny . Historyk , duchowny, salezjanin. Nazywany często „Kapelanem Kiboli”. Autor książek „Biało-zielona solidarność” oraz „Moja Polska Kibolska” .
Z ks. Jarosławem Wąsowiczem rozmawia Ramzes Temczuk .
Ramzes Temczuk: Mogę zadawać faryzejskie pytania?
ks. Jarosław Wąsowicz: Jasne
Dobrze, czy przydomek „kapelana kiboli” bardziej pomaga czy przeszkadza?
ks. Jarosław Wąsowicz: Zdecydowanie pomaga. Zresztą ja nie czuję się kapelanem, bo kapelana to muszą władze kościelne mianować. Ja po prostu jestem kibicem i kiedy trzeba to służę swoim kapłaństwem, jeśli jest taka potrzeba… A jest! I dlatego organizuję ogólnopolskie pielgrzymki na Jasną Górę . I zamiast sformułowania „kapelan”, jakim ochrzciły mnie niektóre media, wolę sformułowanie „duszpasterz” – po prostu kibic, który służy swoim kapłaństwem kiedy trzeba.
No właśnie, przesłanie „Miłujcie nieprzyjaciół Waszych” może być trudne do wprowadzenia w środowisku kibicowskim…
ks. Jarosław Wąsowicz: Może, może… Ale w rzeczywistości wygląda to tak, że każdy zadaje sobie pytanie dotyczące sensu życia. To raz. A dwa – tej agresji moim zdaniem wcale nie ma tak wiele.
Przede wszystkim ja wiem, gdzie jestem. Ja także wychowałem się na stadionie . W szkole średniej nie opuściłem żadnego meczu wyjazdowego Lechii , więc wiem z czym mam do czynienia. Nie jest to środowisko, które by mnie czymkolwiek zaskoczyło. I zdaję sobie sprawę jak jest. Ale w życiu też tak jest: życie nie jest przecież czarno – białe, ma różne odcienie szarości. W życiu jest dużo dobra i zła . Taka jest rzeczywistość i to nie odnosi się tylko do kibiców. Tak jest po prostu w życiu i z tym trzeba sobie radzić. A przesłanie Pana Jezusa jest skierowane do wszystkich – i do tych, którzy są kibicami i do tych, którzy nimi nie są. Są ludzie, którzy odnajdują siebie w świecie chrześcijańskich wartości, w środowisku kibicowskim i poza nim.
No dobrze, ale czy możemy mówić o miłości do kibiców drużyn przeciwnych? Albo do policji?
ks. Jarosław Wąsowicz: Jeśli spojrzeć na to rzetelnie, to ma to związek bardziej ze sportem a nie z nienawiścią jako taką. Sport to taki element życia, który zakłada rywalizację i od czasów starożytnych budził emocje . Od czasów starożytnych tak było i były także burdy na stadionach i tak będzie prawdopodobnie do końca czasów… Zawsze będzie tak, że jesteśmy za tymi a nie tamtymi i przeciwko tym drugim. Można i trzeba robić coś w tym kierunku, żeby to studzić . Idąc tym tropem możemy dostrzec w tym i lepszą stroną, bo przecież jeśli jest rywalizacja, to chcemy robić coś lepiej niż tamci, zrobić lepsza oprawę, pokazać się z lepszej strony, jak najlepszej. A przecież to jest właśnie kwintesencja chrześcijaństwa. Chodzi o to, żeby szukać dobra. Wszędzie.
To dobro w kibicach dostrzegli także weterani Polski Podziemnej . Dlaczego wciąż tak mało się mówi o Akcji Testament?
ks. Jarosław Wąsowicz: Bo kibice wiedzą o tym, że Testament Polski Walczącej otrzymali, a media mainstreamowe mówią o kibicach tylko źle i nie ma co liczyć, że w głównym wydaniu wiadomości dowiemy się o tym, że żołnierze Armii Krajowej wybrali kibiców jako tych, którzy maja realizować testament Polski Walczącej.
Polecamy cały wywiad na stronie e Gniezno