Bokser znokautował ratownika!
Home Felietony Bokser znokautował ratownika!

 

Ratownik jest sam sobie winien! Gdy podjechali karetką, poszedł do tyłu po sprzęt. Biednemu ojcu wydawało się, że za wolno. No i dał w mordę!

Były bokser , strongman , znokautował ratownika medycznego i wszyscy chcą srogiej kary, bo ratownik to „funkcjonariusz”. A ja trzymam stronę byłego pięściarza z całego serca. Gdybym był prawnikiem to starałbym się ze wszystkich sił, żeby mu pomóc!

Nie dziwię się, że bluzgał dyspozytorce pogotowia! Z całym szacunkiem – pracują tam w większości ludzie porządni i uczciwi, ale trzeba koniecznie zrozumieć stan nerwowy ojca, na którego oczach umiera dziecko (choćby nawet tylko mu się tak wydawało!). Tak, jak ja – pisząc kontrowersyjne teksty liczę się z ostrymi reakcjami (które zresztą spływają po mnie, jak woda po kaczorku :-) podobnie pracownik (funkcjonariusz) pogotowia musi być teflonowy na bluzgi osób zrozpaczonych sytuacją. Musi zrozumieć, że nawet uprzejme odpowiedzi mogą rozdrażnić czekających na pomoc!

Ratownik jest sam sobie winien! Gdy podjechali karetką, poszedł do tyłu po sprzęt. Biednemu ojcu wydawało się, że za wolno. No i dał w mordę!

Powinien na pewno przeprosić ratownika, zwrócić koszty leczenia, stracone zarobki, ale na pewno nie powinien iść za to za kraty, czy ponieść jakiejkolwiek innej kary.

Lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni – podkreślam, w znacznej większości osoby godne najwyższego szacunku – popadają w rutynę i zapominają, że ich postępowanie może być różnie interpretowane przez czekających na pomoc.

Być może, w tym przypadku, sprint po sprzęt nie decydował o życiu dziecka… Być może ratownik miał co do tego pewność… Ale, skoro hostessy uśmiechają się zawodowo nawet do mojej mordy – czasem trzeba działać „pod publikę” i szybciej ruszać dupę.

Na koniec opowiem, jak działają prawdziwi lekarze pogotowia, a raczej – jak działali. Było to na początku XXI wieku. Byłem na imprezie w kamienicy. Wyszedłem na podwórko zapalić. Do wezwania w mieszkaniu na ostatnim piętrze (czwartym) zajechała karetka. Ktoś się pokaleczył, nic wielkiego . W karetce – mój serdeczny kumpel. Tłum sąsiadów na podwórku i na klatce schodowej. Rzuciłem się na powitanie. On mnie ominął i pobiegł schodami jak sprinter. A był wtedy już po czterdziestce. Sanitariusz ledwo za nim nadążał.

Kiedy zakończyli interwencję znajomy lekarz zszedł na dół, przywitaliśmy się i zapalili. Zapytałem:

„Rysiu, dlaczego tak zapierdalałeś po tych schodach, przecież to tylko jakieś skaleczenie było?”

Odpowiedział mi wskazując sąsiadów:

„Z szacunku dla nich! Żeby wiedzieli, że robimy wszystko, żeby ratować!”

Dziś obowiązują „procedury”, a takich lekarzy już nie ma.

Przyznam się Wam, że sam też miałem kilka razy ochotę dać lekarzom, czy ratownikom po mordzie. Na przykład na zwodach sportów walki , gdy zawodnik padał znokautowany , a pan, czy pani siedziała sobie spokojnie i czekała, aż sędzia ją zawoła.

Reasumując! Z całych sił staję w obronie ojca, który zajebał ratownikowi!

  • bokser  
  • były bokser  
  • karetka pogotowia  
  • Kibice
  • kibole
  • pogotowie  
  • ratownik medyczny  
  • strongman  
Author
Uprawiał wiele dyscyplin, od jazdy figurowej na lodzie w czasach przedszkolnych, przez hokej (Legia Warszawa), zapasy klasyczne (Legia Warszawa), do żeglarstwa (Baza Mrągowo). W 1990 zaczął wydawać własny miesięcznik „PAKER” o sportach sylwetkowych i siłowych. Następnie był redaktorem naczelnym w kilku miesięcznikach o podobnej tematyce. Od początków, czyli od 2002 roku, związany z polskim MMA. Pisał w walkach w klatkach, kiedy inni krytykowali to na potęgę. Autor kilku książek o historii polskiego sportu oraz o piłce nożnej.
Similar articles
 

Legia – Cracovia – kup bilet:-)  

 
0   72

Chuj z waszą wolnością!  

 
0   83

Pudzianowski – wygonię ich siłą!  

Leave a Reply

9 + eight =