cze 18, 2015 Redakcja Nagłówek , Piłka nożna 0
Kupiliśmy za 36 złotych i 90 groszy książkę Janusza Wójcika pt. „Wójt. Jedziemy z frajerami. Całe moje życie”. Przeczytana w jeden wieczór. Nie ma szans na literackiego Nobla, czy Nike… Jednak dla kibiców to dobry prezent. Dla zaostrzenia apetytów – cytujemy kilka fragmentów.
Poczytajcie!
,,CAŁA POLSKA WIDZIAŁA”
Chyba każdy kibic zna te słowa. Użył ich ówczesny członek prezydium Zarządu PZPN -u, świętej pamięci Ryszard Kulesza . Niech mu ziemia lekką będzie, ale ja nie mam dla niego szacunku. Chodzi oczywiście o legendarną końcówkę sezonu 1992/ 93, kiedy mojej Legii w skurwysyński sposób odebrano mistrzostwo Polski, bezpodstawnie oskarżając o ustawienie ostatniego meczu. Zdaniem Kuleszy „cała Polska Widziała” jak Legia kupiła mecz od Wisły. Bzdura, bzdura, bzdura! Prowadzona przeze mnie Legia walczyła o mistrzostwo z ŁKS-em . Przed ostatnim meczem sezonu mieliśmy tyle samo punktów co ŁKS i o 3 trzy bramki lepszy bilans (a w bezpośrednich starciach ograliśmy ich dwa razy). Klub z Łodzi, którego prezesem był wtedy mój przyjaciel, obchodził 75-lecie i chciał je uczcić zdobyciem mistrza.
Przyszła ostatnia kolejka. Oni grali z Olimpią Poznań , a my jechaliśmy do Krakowa, na mecz z Wisłą . W Olimpii występowało wielu zawodników, którzy kiedyś grali w ŁKS-ie. Wiedziałem, że dotarli do piłkarzy z Poznania i że wszystko jest już załatwione. Mieli stać w miejscu, a ŁKS – strzelać kolejne bramki. Potwierdził mi to prezes Olimpii, a także bramkarz, Alek Kłak, który obiecał, że będzie się starał wybronić, co się da. Weź wypierdol wszystkich tych starych byłych ełkaesiaków – powiedziałem przez telefon prezesowi. – Wstaw zawodników z drugiej drużyny, którzy chociaż będą przeszkadzać – prosiłem. Zapewnił mnie, że tak właśnie zrobi. To, że rozjedziemy Wisłę, nie budziło moich wątpliwości. Bałem się za to, że ŁKS wygra w Poznaniu 15:0 lub lepiej, Wysłaliśmy Więc do PZPNu wniosek, prosząc, żeby ostatnia kolejka nie decydowała o mistrzostwie, żeby zorganizować dodatkowy mecz, pomiędzy Legią a ŁKS-em. Oczywiście nie przyniosło to żadnego efektu.
Pojechaliśmy do Krakowa na mecz z Wisłą, a delegacja z PZPN-u udała się do Łodzi. W jej skład wchodzili prezes Kazimierz Górski oraz Michał Listkiewicz. Zawieźli tam medale mistrza Polski dla ŁKS-u, nie czekając na to, jakie będą wyniki!
Pomyślałem: „Takiego wała, nie uda wam sie”. Chłopaki porozumiały się między sobą, nikt nie chciał, zeby ŁKS został mistrzem. Piłkarze Legii iWisły namawiali się i przekonywali siebie nawzajem: „Co, chcecie, żeby tamci wygrali ligę?”.
Zaczęły się mecze. My strzelaliśmy gole Wiśle , a ŁKS – Olimpii. Wygraliśmy 6:0, a łodzianie – 7: 1. Takie wyniki dawały nam mistrzostwo Polski. świętowaliśmy na stadionie Wisły, szczęśliwi piłkarze podrzucali mnie do góry – euforia. Niestety nie potrwała zbyt długo. Niewiele później oskarżono Legię o kupienie meczu z Wisłą. Nad nami rozpoczął się sąd. W siedzibie PZPN-u przy Alejach Ujazdowskich punktualnie o 9.00 wystartowało posiedzenie Zarządu, który miał zdecydować o przyszłości mistrzostwa Polski. Oczywiście się tam udałem, ale nie chcieli mnie wpuścić do środka. Kręciłem się więc po związku i niecierpliwie czekałem.
Chłopcy przy dobrym napitku zastanawiali się, czy zabrać Legii tytuł mistrzowski. Wiedziałem, że coś się szykuje, ale kompletnie zaskoczyły mnie pracownice związku, które przybiegły do mnie zmieszane.
-Janusz! Coś się dzieje, tu się dzikie tłumy zbierają! – krzyczały jedna przez drugą. Wyjrzałem przez okno. Na Alejach Ujazdowskich stało mnóstwo kibiców, z flagami i szalikami. Wstrzymali ruch, nie można było dojechać do placu Trzech Krzyży. Cała ulica była wypełniona tłumem. Policja odpuściła, bo wiedziała, że może dojść do ostrej bijatyki. Kiedy tylko pokazałem się kibicom, od razu oszaleli ze szczęścia, skandowali na przemian moje nazwisko i „Legia! Legia!”. W tym czasie W PZPN-ie cały czas trwały gorące dyskusje. Raz panowie byli za pozostawieniem Legii tytułu, innym razem za jego odebraniem. Cały czas swoje głupoty opowiadał Rysiu Kulesza. Krętacze pierdoleni.
Posiedzenie się przedłużało, stwierdziłem więc, że nie będę dłużej siedział w tym cholernym PZPN-ie, bo się w końcu wkurwię, to wpadnę na tę salę i ich baranów powyzywam. A jak mnie poniesie, to i przyjebie. Wyszedłem, przekroczyłem bramę i… to by było na tyle. Kibice złapali mnie za ręce i za nogi i podnieśli. Całymi Alejami Ujazdowskimi, a potem aż do stadionu Legii, nieśli mnie na barkach! Po drodze oczywiście sparaliżowali cały ruch uliczny. Gdybym tylko krzyknął „Panowie, wracamy i rozpierdzielamy ten PZPN”, zrobiliby to. Byli gotowi na wszystko. Postawili mnie na nogi dopiero na murawie stadionu przy Łazienkowskiej. Cała impreza trwała kilka godzin, aż do późnego wieczora. Była jednym wielkim pokazem siły kibiców Legii. Na przemian śpiewali piosenki o klubie, skandowali moje imię, była też oczywiście przyspiewka: „PZPN, PZPN, jebać, jebać PZPN”. Na decyzję trzeba było trochę poczekać. Niestety była ona dla nas negatywna. Odebrali nam mistrzostwo Polski i przekazali je Lechowi Poznań. Do dziś nikt nie udowodnił, że Legia załatwiła tytuł przez szwindel. Może w którymś momencie ktoś z Wisły zwolnił, nie dobiegł do piłki, ale tylko dlatego, że nikt nie chciał, by mistrzem został ŁKS. To była ustawka, od początku do końca chciano Legię ujebac, bo nie pasowała tym dżentelmenom z bożej łaski. Nie ma co szukać kwadranowych jaj i mówić, że na boisku wykopano diamenty. Mamy kopać dalej? To się przekopiemy przez cała kulę ziemską!
Po co niby mieliśmy kupować mecz z Wisłą? Przecież laliśmy ją bez problemu – i u siebie, i na wyjeździe. To, że wpadło aż sześć goli, było świadectwem słabości Wisły. Stworzyliśmy dobre sytuacje, a te cienkie fiutki z Wisły nie wiedziały, sie bronić przed naszym naporem. Zobaczcie sobie te gole raz jeszcze. Co tam było ustawione? Co kupiłem?
Wszystkie bramki były poprawne, nie było tam żadnej reżyserii. Krótko po meczu krakowska prokuratura wszczęła zresztą śledztwo W tej sprawie. I wiecie co? Zostało umorzone! Przesłuchano wszystkich zawodników i działaczy Wisły, żaden nic nie powiedział. To co, mieli ich jeszcze przypalać, torturować? Ludzie, bądźmy poważni! Nie kupiliśmy tego meczu! Nie chce mi się nawet słuchać pierdolenia, że wiślacy potykali się o własne nogi, że nam puścili ten mecz. Nie było żadnego samobója, żadnego ewidentnego dowodu na ustawienie tego meczu. A więc, proszę państwa, o czym tu w ogóle mówić? Reżyseria oczywiście była, ale z innej strony. Dlaczego nikt nie przyczepił się do meczu ŁKSu z Olimpią Poznań, który łodzianie Wygrali 7:1? Tam wszystko było w porządku? Taki chuj!
– Możemy was ograć nawet o 6.00 rano, w Pułtusku, Poniatówce, kiedy i gdzie tylko będziemy chcieli. Zerżniemy wam dupę – mówiłem do ełkaesiaków.
Gdybyśmy wtedy zostali mistrzami Polski, dominowalibyśmy w kraju przez lata, ale nie wszystkim to by się podobało. W tamtym mitycznym sezonie rywale przyjeżdżali do nas i błagali, zebyśmy nie strzelali im za dużo goli, bo w klubie będą ich karać.
Pracowalem w wielu różnych miejscach na świecie, ale to w Legii czułem się jak w domu. Warszawa to było I jest moje miejsce na ziemi. Chyba każdy trener pochodzący ze stolicy marzy, by kiedyś popracować w Legii. Spotkałem tam wspaniałych ludzi: Leszka Pisza, „profesora nad profesory”, Darka Dziekanowskiego, który ciągle dawał mi sie we znaki, a także Marka Jóźwiaka, Berecika, którego ciagle opierdalałem, bo za blisko stał. A także wielu innych, którym bardzo dziekuję.
Panowie, „Cała Legia zawsze razem!”.
cze 24, 2015 0
cze 24, 2015 0
cze 23, 2015 0
cze 23, 2015 0
cze 24, 2015 0
cze 24, 2015 0
cze 23, 2015 0
cze 21, 2015 0