Sport, wiara, polityka…
Pierwszy z cyklu artykułów: „Sport, wiara, polityka”
Za chwilę ostatni Konkurs Skoków Pucharu Świata w Planicy. Kami Stoch jest zdecydowanym faworytem. Z Polaków wystąpią jeszcze: Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Klemens Murańka. Jan Ziobro, niestety nie przeszedł w kwalifikacjach.
Jest to więc ostatnia szansa, żeby opublikować odcinek pierwszy cyklu „Sport, wiara, polityka” pod tytułem:
„Skoki narciarskie” .
Większość dyscyplin sportowych ma bardzo naturalny i oczywisty rodowód. Zwykłe ludzkie czynności, które wykonywali już nasi pra, pra, praprzodkowie. Wszystkie dyscypliny polegające na wyścigu, czy to pieszym, czy to konnym, czy to na jakimkolwiek innym sprzęcie – wywodzą się z pościgu i ucieczki. Jeden ucieka, drugi go goni – nieważne w jaki sposób. Jedyne co zmieniono dla potrzeb sportu to jednakowe trasy i sprzęt.
Wbrew pozorom skoki narciarskie – też wywodzą się z ucieczki i pościgu.
Zimą w terenach górskich uciekał przemytnik, a gonił pogranicznik. Odkąd narty nartami, a granice na górskich szczytach szła kontrabanda i walka z kontrabandą.
Skoki narciarskie w formie pierwotnej i „użytkowej” stanowiły fragment zjazdu, biegu, a skok był wymuszony przez konfigurację terenu.
Odważny przemytnik decydował się na skok, zamiast hamowania i mógł wygrać, to znaczy – skoczyć, wylądować bez upadku i w efekcie zostawić strażnika daleko w tyle. Mógł też trafić na równie odważnego narciarza i dalszy pościg. Wtedy, gdy bezpiecznie wylądował, mógł się zatrzymać, odwrócić i strzelać do goniącego.
Dlatego w skokach narciarskich nie powinniśmy rezygnować z czynnika „szczęścia/fartu” ani oceniać/punktować stylu!
Jeśli wylądował i mógł klasnąć w dłonie – to wszystko inne jest nieważne! Wylądował!
Teraz wkraczamy w temat „Sport, wiara, polityka”!
Lewacy domagają się „równości”. Lewacy w sporcie (często jako „pożyteczni idioci”) dążą do wyrównania szans PODCZAS rywalizacji sportowej.
W skokach narciarskich mierzą wiatr i dodają lub odejmują punkty.
W efekcie wygrać może ten, kto oddał krótszy skok!
Jest to niezgodne z tradycją i genezą skoków narciarskich! Wyścig, ucieczka, pościg – trwały w konkretnym miejscu i czasie. Szczęście mogło sprzyjać uciekinierowi lub goniącemu. Tak to się odbywało i tak warto by zachować. Rozgrywamy konkurs od 20 do 22 i tyle! Jeśli kończymy bo warunki robią się niebezpieczne – to kończymy dla wszystkich i nie piszemy wyników. Dla bezpieczeństwa, bo to (jednak) nie wojna.
Wiecie dlaczego lewacy chcą za wszelką cenę walczyć o tą głupią i niepotrzebną „równość”?
Bo każdy przypadek „szczęścia/fartu” to wyraz Boskiej pomocy!
A oni tego nie mogą ścierpieć!
(dzięki J. W.:-)
Tu nie chodzi o „lewackość” i boskość tylko o możliwość mieszania przez sędziów. Tak jak w piłce nożnej – jeszcze długo nie zgodzą się na powtórki telewizyjne i werdykty sędziego technicznego. Sędzia rządzi!
Są dwie, osobne sprawy. NadWładza sędziów, na przykład trójbój siłowy i obecne zpasy. NiedoWładza sędziów w dobrym znaczeniu, na przykład podnoszenie ciężarow. Ale jest też – głębsza – kwestia ideowa, związana z postrzeganiem świata. Człowiek wierzący zgadza się i na sukces i na porażkę i na NIErówności. Człowiek lewicowy – pragnie wszystko zrównywać. Aż dziwne, że nie ma koszykówki z dokładnym podzialem na wysokość ciała (wzrost) zawodników co 10 cm i w efkecie dziesieęciu lig i mistrzostw. Zobacz że lewica (komuch) tępiła kulturystykę, jako sport „nierówny” bo oprócz pracy był w nim też dar Boga w postaci podstaw czyli sylwetki. To taki zresztą przykład kiepski:-) Kościól też wypowiadał się przeciw kluturystyce:-) Ale oni zawsze mają pod górkę:-)