Chcemy zaprosić wszystkich czytelników, kiboli i fanów do uczestnictwa w tym, co teraz dzieje się w polskim sporcie. Na razie zajmujemy się sprawami tylko warszawskimi ale mamy zamiar dzialac w calym kraju.
Akcja Legia i Akcja Gwardia dotyczą stolicy i kłopotów sekcji zapaśniczej i sekcji bokserskiej. W osobnych zakładkach znajdziecie dokumentacje o tym, co dokładnie robimy w tych sprawach, co było publikowane i co udało nam się uzyskać. Jeżeli chcecie pomoc, zapraszamy do pomocy, zapraszamy do współpracy. Poniżej można zaproponować nowe działania lub ocenić to, co robimy.
Akcja Legia
Dawno, dawno temu, za górami, za rzekami nie było jeszcze wolnej Polski. Mijały lata… 3 sierpnia 1914 roku, Józef Piłsudski powołał Pierwszą Kompanię Kadrową. Stało się to w Krakowie. Następnie żołnierze Legionów, założyli „Drużynę Sportową Legia”. Było to w 1916 roku, na Wołyniu.
Zakończyła się I Wojna Światowa. W Warszawie, w 1920 roku reaktywowano „Drużynę Sportową Legia”.
Nastąpiło tak zwane dwudziestolecie międzywojenne. Klub działał do 1939 roku, nazwy zmieniały się w szczegółach, ale ZAWSZE było w nich słowo „wojskowy”.
Po zakończeniu II Wojny Światowej powstał „I Wojskowy Klub Sportowy Warszawa”, następnie pojawiła się nazwa Wojskowy Klub Sportowy „Legia” Warszawa. Od 1957 roku obowiązywała nazwa CWKS (Centralny Wojskowy Klub Sportowy) „Legia” Warszawa.
Popatrzmy uważnie: zawsze „wojskowy”, zawsze „Warszawa”.
Dla młodszych czytelników dopowiem, że do 1939 roku „wojskowy” znaczył dokładnie – klub Wojska Polskiego. Od 1945 roku znaczyło to już klub LWP (Ludowego Wojska Polskiego).
Nadszedł przełom lat 80./90. Skończył się okres Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a Ludowe Wojsko Polskie zaczęło być znów Wojskiem Polskim.
Klub wielosekcyjny, w którym była nawet „wysunięta placówka” w postaci sekcji narciarskiej w Zakopanem, w którym był i tenis, i sporty motorowodne, żeglarstwo, szermierka i jazda konna… Klub potężny i dumny, zaczął się rozpadać. Poszczególne sekcje zapragnęły samodzielności. Nie ma w tym niczego złego. Wszyscy starali się po prostu odnaleźć w dziwacznych warunkach ekonomicznych i politycznych.
Większość sekcji „poszła na swoje”. Różnie im się wiodło i wiedzie. Ale, nie w tym sprawa.
Wojsko, wojsko, wojsko…
To samo „Wojsko”, które niepodzielnie władało klubem „Legia” jako Ludowe – po przemianach ustrojowych w kraju i w samym wojsku – wypięło się na swoją Legię.
Jest to sytuacja identyczna, jak w przypadku innych klubów w całym kraju, klubów robotniczych, spółdzielczych, miejskich. Wiele z nich zostało „zdradzone” przez dotychczasowych władców i oddane sponsorom. Stąd na początku lat 90. pojawiły się dziwaczne nazwy drużyn, zamiast tych, na których budowano historię klubów i sekcji. Wiele „starych” klubów, które powstały jeszcze przed II Wojną Światową, poradziły sobie w końcu z sytuacją ekonomiczną i działają do tej pory.
Sekcja Zapasów Legia Warszawa – jest w bardzo trudnej sytuacji.
Dlaczego?
Dlaczego Wojsko radośnie korzysta z całej niematerialnej tradycji Wojska przedwojennego, a nie dostrzega faktu, że klub wojskowy jest dokładnie częścią takiej tradycji?
Dlaczego rozmywa odpowiedzialność moralną, odpowiedzialność przed historią, zwalając przyszłość tego klubu na Agencję Mienia Wojskowego?
Czy któryś z dowódców Wojska Polskiego zdecydowałby się powiedzieć zapaśnikom: „To koniec! Wojsko was nie potrzebuje”?
W każdej, kolejnej nazwie klubu pojawiało się też słowo „Warszawa”. Czy zatem miasto nie ma poczucia odpowiedzialności za tą całą historię?
Za hymn Polski, który grano na Igrzyskach Olimpijskich, Mistrzostwach Europy i Świata zawodnikom sekcji zapasów Legia Warszawa?
Może władze chcą wrzucić ten epizod do szafy z napisem „Zły PRL”?
Mam konkretny pomysł na rozwiązanie sprawy.
Jest wolny, we władaniu miasta, spory pawilon w ścisłym centrum Warszawy. Kiedyś był w nim sklep meblowy. Obecnie jest tam Muzeum Sztuki Współczesnej. Z mojej bieżącej, codziennej obserwacji wynika, że prace wykonywane w tym pawilonie wyglądają raczej na studencki żart, a nie na działania poważnej palcówki kulturalnej.
Reprezentanci Warszawy i Polski w dyscyplinie „sztuka współczesna” – nie odgrywają znaczącej roli na świecie…
Sekcja Zapaśnicza Legia Warszawa jest najlepszą sekcją zapaśniczą na świecie…
Dlatego proponuję…
Zainstalować Sekcję Zapasów Legia Warszawa w pawilonie przy ulicy Emilii Plater.
Drodzy Przyjaciele!
Ratujmy tradycję zapasów Legi Warszawa!
Apel do władz Warszawy: Zamiast robić huczne i drogie imprezy, przeznaczcie te pieniądze na prawdziwy sport! To na pewno zrobi lepiej wizerunkowi Warszawy!
Oto kilka zdań z apelu zawodników, który ukazał się na portalach społecznościowych.
„Drodzy internauci jesteśmy członkami sekcji zapaśniczej Legii Warszawa. Z powodu bezduszności Agencji Mienia Wojskowego, Ministerstwa Sportu, Ministerstwa Obrony zostaliśmy zmuszeni do niekonwencjonalnych działań mających na celu ratowanie naszej sekcji. Agencja chcąc wyrzucić nas z hali zwiększyła kilkukrotnie kwotę wynajmu do niebotycznej kwoty 5500zł + 3500 zł zaległych odsetek, co spowodowało, że jesteśmy już zadłużeni na kwotę prawie 100.000 zł. Ponadto Agencja pozwała do sądu kierownika sekcji o zwrot mienia, które nie należy do niej. Wyłączyli nam prąd i wodę trenujemy tylko i wyłącznie dzięki dobroci trenerów, którzy juz od kilku lat trenują nas za darmo z miłości do sportu, z miłości do młodzieży, z miłości do klubu, który jest częścią ich życia. Trenerzy przed treningiem włączają agregat, aby w małym stopni ogrzać i oświetlić halę. Na sali panuje temperatura 4 stopni w porywach 7 stopni, jeżeli trener włączy agregat z 5 godzin przed treningiem.
Jesteśmy najbardziej utytułowaną sekcją zapaśniczą na świecie i jedną z najbardziej utytułowanych sekcji sportowych w naszym kraju, mimo tego, Ministerstwo Sportu traktuje nas jak zło konieczne.
Jeżeli chcecie nam pomóc prosimy was o przekazanie waszego 1% procenta podatków naszej sekcji. Nr KRS 0000270261, w rubryce cel wpiszcie „SSA Legia Warszawa 1926 Warszawa 1160″. Bardzo prosimy wszystkich ludzi dobrej woli, którym Polski Sport nie jest obcy o pomoc, kibiców Legii warszawa o pomoc.”
[SinglePic not found]
Akcja Gwardia
Był sobie klub. Wielosekcyjny. Miał kilka dużych obiektów. Oficjalna nazwa brzmiała „Wielosekcyjny Klub Sportowy”. Powstał dosłownie tuż po wyzwoleniu (lub, jak piszą niektórzy – zdobyciu) Warszawy przez Rosjan. Najpierw pod nazwą KS Grochów. Od 1948 roku jako „Gwardia”.
Nazwa „Gwardia” – w tamtych czasach – miała jednoznaczne znaczenie. Gwardia, czyli elitarne jednostki Wielkiej Armii Radzieckiej. Jednostki „Gwardyjskie” były sławne, pisano pieśni na ich cześć. „Gwardzista” nie kojarzył się, jak dziś z kolorowo ubranym strażnikiem Watykanu. „Gwardzista” to znaczyło o wiele więcej, niż „żołnierz”. Takie to były czasy…
„Patronat” nad klubem objęła Milicja Obywatelska. Zawodnicy byli wcielani do szeregów stróży ludowego prawa, czasem musieli nawet nosić mundury. Ale, na przykład Mistrz Jerzy Kulej – nawet nie miał munduru. W okresie swojej sławy i siły „Gwardia” – milicyjna, rywalizowała z „Legią” – wojskową.
Najsławniejsze Mistrzynie i Mistrzowie, którzy nosili dresy z napisem „Gwardia” to: Teresa Sukniewicz, Grażyna Rabsztyn, Jerzy Kulej, Jerzy Rybicki, Władysław Komar, Ryszard Szymczak, Jerzy Kraska i wielu, wielu innych.
Sekcja boksu Gwardii była niesamowicie silna. Miejsce, w którym trenowali – magiczne.
Jak wygląda dziś, w kwietniu 2013 roku?
Oto ono:
Igrzyska bez zapasów?
To możliwe. Nasza redakcja przyłącza się do „frontu obrony zapasów”.
Oto kilka materiałów na ten temat:
Rozmowa z Andrzejem Supronem
Rozmowa ze Sławomirem Luto
Rozmowa z Włodzimierzem Zawadzkim
[SinglePic not found]
[SinglePic not found]
Zaproponuj
Najnowsze komentarze