Kapusie donoszą, wyborcza szczuje!
Kapusie donoszą, bo biorą za to kasę. Są kapusie płatni, są też „społecznicy”, którzy donoszą do gazety wyborczej.
Jeden z nich – nawet się przedstawił wyborczej z imienia i nazwiska – coś sobie ubzdurał i donosi, że przed meczem 1. kolejki Śląsk – Lech był „bandycki napad”!
Pisze tak:
„Nazywam się Wojciech Kwieciński, pochodzę z okolic Ostrowa Wielkopolskiego i z grupą 7 znajomych wybrałem się na inaugurację ligowej Ekstraklasy do Wrocławia. Osobiście byłem na meczach Śląska blisko 30 razy (…). Kupiliśmy bilety przez internet, wydrukowaliśmy je w domu.
Jednak to co spotkało nas w piątek przeszło najśmielsze oczekiwania. Przed bramami stadionu czekała grupa 30-40 „kibiców”. Stojąc w kolejce do sprawdzenia biletów i dowodów tożsamości, ostatnich dwóch chłopaków zostało zaczepionych przez tą bandę. Zaczęli popychać i wypytywać skąd jesteśmy. Jeden z młodszych chłopaków, nie zdając sobie sprawy z sytuacji odpowiedział, że z Ostrowa Wielkopolskiego. Wtedy został uderzony dwukrotnie w twarz, a kiedy się przewrócił został kilkukrotnie kopnięty w plecy. Od razu został otoczony i wypchnięty od bram. (…) A „herszt” tej bandy wbiegł na stadion przez nikogo niepokojony (!!!) i kopiąc wypychał z terenu obiektu, wykrzykując różne hasła o nas. Szybko się oddaliliśmy od bram stadionu.
[…]
Jak pisałem na początku, byłem blisko 30 razy na meczu Śląska na tym stadionie. Spotkało mnie takie coś pierwszy raz. Ale chyba o jeden raz za dużo. (…) Zawsze atutem był łatwy i szybki dojazd, przystępne ceny biletów i miła atmosfera. Zastanowię się jednak teraz kilkukrotnie, zanim podejmę kolejną próbę wejścia na mecz.(…)
Wnioski?
Proste! Wynajęty kapuś działa, żeby zaszkodzić Śląskowi i jego kibicom. Za co? Za to, że mają swoje zdanie i demonstrują je na sektorach.
Rzecznik prasowy Śląska Tomasz Szozda zaznacza, że w czasie meczu nikt z widzów nie informował o problemie z wejściem na stadion.