Karta rowerowa wraca!
Karta rowerowa – dokument ważny Niezbędny! Podobnie jak karta pływacka! Kolejno wejdzie propozycja, żeby zdawać egzamin państwowy z chodzenia po chodnikach!
Wszystko dla bezpieczeństwa NIEWOLNIKÓW , jakim faktycznie jesteśmy! Dla bezpieczeństwa, dla zdrowia, zakazy, nakazy, przepisy!
Już niedługo, wychodząc z dzieckiem na spacer, z dzieckiem na malutkim rowerku – będziesz musiała MATKO mieć skończony kurs prowadzenia dziecka, jadącego na rowerku! Kurs państwowy, za który zapłacisz bo dostaniesz dodatkowe 500 złotych
A co z sankami? Możesz ciągnąć sanki z dzieckiem po ośnieżonym chodniku? Po alejce w parku? Jak z tym będzie?
A może… Może państwo nasze niewolnicze określi, kiedy matka i ojciec są odpowiednio przeszkoleni, żeby kąpać swoje dzieci w dużej wannie? Bo to niebezpiecznie!
Ludzie!
My tu dyskutujemy o powszechnym, takim czy innym prawie do posiadania broni , a „oni” każą nam zdawać egzamin z jechania rowerem! Zapomnijmy o dostępie do broni!
Państwo, jakie by nie było – dopóki ma urzędniczą władzę – będzie ludzi, Obywateli traktować jak niewolników. Bo – cóż innego może urzędnik robić, niż wymyślać zakazy, nakazy i uprawnienia.
Dawno, dawno temu, w latach 80. ubiegłego wieku, już po stanie wojennym, mieszkałem w akademiku. Z dopełnieniem wszelkich formalności przydzielono studentom pracownię plastyczną i zezwolono z niej korzystać.
I… korzystaliśmy, bez problemów.
Pod wpływem dobrego humoru wpadłem na pomysł i wysłałem do wszystkich władz (rektora, dziekana, kierownictwa domu studenckiego – podanie o zezwolenie na… malowanie na papierze ! Ze zachowaniem powagi.
I co?
I oni nie zobaczyli w tym podpuchy tylko potraktowali na poważnie i… zakazali w pracowni plastycznej malowania na papierze, pozwalając tylko na RYSOWANIE na papieże. Ten „eksperyment” dowodzi, że każda urzędnicza władza przeradza się w patologię władzy!
Minister Infrastruktury i Budownictwa Adam Adamczyk (PiS) podał, że jest plan przywrócenia obowiązkowej karty rowerowej dla osób dorosłych, które nie posiadają prawa jazdy. Andrzej Adamczyk wyjaśnił, że ma to na celu zwiększenie bezpieczeństwa na drogach.
Moje pytanie brzmi – dlaczego „ktoś” czyli minister (wybrany do sejmu raptem 18 000 [osiemnastoma tysiącami głosów]) ma pomysła, żeby zwiększyć nasze bezpieczeństwo? Dlaczego? Przecież rozwój jest tam, gdzie jest niebezpiecznie! Jeszcze w dawnych wiekach – na wojnach, na wyprawach odkrywców, w przemyśle, w wynalazczości… i innych dziedzinach, które cokolwiek dają.
Rozwoju nie ma natomiast tam, gdzie dba się o bezpieczeństwo. Względnie bezpiecznie jest w domach starców – ale tam nie powstają potrzebne wynalazki, technologie, tam nie ma zdobywców.
Wybaczcie ten staruszkowie tę opinię, jestem staruszkiem i wiem co piszę
Troska o bezpieczeństwo jest głupia , albowiem zawsze może być jeszcze bezpieczniej. Misja „bezpieczeństwo” prowadzi na drogach i ulicach do tego, że samochody ledwo dyszą jadąc trzydzieści na godzinę. Zawsze jednak, kolejny minister może zadecydować żeby jeździć dwadzieścia lub piętnaście kilometrów na godzinę. A to i tak będzie – niebezpiecznie!
Droga donikąd!
Jednocześnie przepisy – równie głupie – dopuszczają, żeby jechać rowerem po chodniku, jeśli dorosły jedzie z dzieckiem do lat dziesięciu!
Moim zdaniem „nadzór: nad dzieckiem jadącym rowerkiem, przez osobę również jadącą rowerem jest niemożliwy, lub wymaga umiejętności ponad przeciętnych. Coś w rodzaju rodeo.
Może więc też wprowadzić egzamin dla rodziców?
Co jeszcze?
Nie jest wiadome, jakie kary groziły by rowerzystom za brak uprawnień. Okres między publikacją aktu prawnego a jego wejściem w życie ma wynosić półtora lub dwa lata.