Ruchy frykcyjne w polskim MMA!
„Niech się mury pną do góry, niech kominy mają pion, zbudujemy – po raz trzeci – nowy dom” – śpiewał w czasach dawnych Bohdan Smoleń. Obserwując krajową scenę mieszanych sztuk walki można odnieść wrażenie, że tutaj budowa nowego domu zaczynana jest systematycznie, a lokalni promotorzy na wyścigi sypią cement w betoniarkę – byleby tylko dom był jak najwyższy. Trudno nie uśmiechnąć się widząc, jak praca wre, szkoda jedynie, że szczery uśmiech zastępowany jest ironicznym, gdy tyko spojrzy się na plany powstającej budowli.
Architekci rodzimego MMA ostatnio coraz częściej skupiają się bowiem na paradnym dachu, zapominając o odpowiednio uzbrojonych fundamentach, będących gwarantem trwałości konstrukcji.
Tym samym, zapatrzeni w największą krajową organizację wszechstylowej walki wręcz, zapominają w swych poczynaniach o tym, co w budowaniu silnej promocji najważniejsze – zapominają o tym, o czym Federacja KSW budując swoją potęgę doskonale pamiętała.
Trudno dziwić się takiemu postępowaniu, skoro sukces i ogromny skok popularności Konfrontacji Sztuk Walki, jaki nastąpił po zatrudnieniu Mariusza Pudzianowskiego jest zauważalny dla każdego, kto choćby raz miał okazję porównania KSW sprzed kilku lat do tego dzisiejszego. Największe hale w kraju wyprzedawane w dwa, trzy tygodnie; kilkumilionowe wyniki oglądalności na antenie telewizji Polsat; udane wejście w nowy model promocji – pay-per-view – a teraz otwarcie własnej platformy cyfrowej; znani międzynarodowi zawodnicy pojawiający się na coraz mocniejszych rozpiskach… i tak dalej i tak dalej.
To wszystko musi kusić małego organizatora niczym świecące na dnie rzeki drobinki podczas dziewiętnastowiecznej gorączki złota. I zapewne kusi! – stąd coraz to więcej promotorów rozgląda się za szybkim zarobkiem. A ten oczywiście, według wielu, zapewnić mogą jedynie karty walk oparte o powabny pojedynek dziwaków – znany z angielska jako freak fightem.
Bo, skoro KSW wybiło się na walce Pudzianowski vs. Najman , to przecież jest to droga sprawdzona – zatem nic, tylko sznurować buty i ruszać w kierunku owych złotych gór. Do takich wniosków bardzo szybko doszedł Dariusz Cholewa , który – niczym Dawid Ozdoba podczas swoich sobotnich występów – ściągnął tubylczemu MMA majtki, stawiając je w sytuacji niekomfortowej; do takich wniosków doszedł zapewne i Mirek Okniński , który, mimo głośnego krytykowania warszawsko-wrocławskiego duetu za “robienie z MMA cyrku” sam zaprosił znanego krajowego cyrkowca w osobie Kamila Bazelaka , by ten złożył PLMMA pocałunek Almanzora – ale jak powtarzam od dawna: kto słucha Mirka Oknińskiego, ten sam sobie szkodzi – a teraz podobny morał z historii KSW wyciągnął Grzegorz Samolewski – ukierunkowując swoją organizację, Night of Champions, prokabaretowo i zatrudniając znanego internetowego trolla, “Bonusa BGC”, jako pociągowego konia szóstej gali.
Coraz większa moda na takie ruchy frykcyjne na polskiej scenie mieszanych sztuk walki zdaje się nie mieć żadnego logicznego uzasadnienia – bo gdyby spojrzeć na sprawę całościowo, bardzo szybko dostrzeże się, że ten owczy pęd do walk celebrytów nikomu, poza KSW, jeszcze sukcesu nie przyniósł – a wręcz odwrotnie.
Bo która z organizacji inwestujących w walki dziwaków zarabia dziś pieniądze? Jest jakaś oprócz Federacji KSW?
Bez większych problemów można za to wymienić kilku małych, lokalnych promotorów, którzy nigdy nie angażowali się w zatrudnianie znanych z telewizora twarzy, a radzą sobie całkiem nieźle i z wydarzenia na wydarzenie stają się coraz silniejsi. Czy zatem wspomniana akapit wcześniej wizja szybkiego zarobku jest wizją realną, czy może całkowicie utopijną a nawet zgubną?
Wybacz mi, Czytelniku, porównania zahaczające o politykę – ale w sferze rynkowej pasują one akurat bardzo dobrze, oszczędzając mi wielokrotnie tłumaczenia rzeczy oczywistych. Zatem będący w Polsce, wraz z Ronaldem Reaganem, Milton Friedman – laureat Nagrody Nobla z ekonomii – w roku 1990 udzielił polskim parlamentarzystom rady odnośnie kierunku rozwoju naszego kraju. Mianowicie powiedział, że Polska nie powinna naśladować rozwiązań, jakie obecnie stosują zamożne kraje zachodu, ponieważ Polska nie jest zamożnym krajem zachodu. Polska powinna natomiast naśladować rozwiązania, jakie bogate dziś kraje stosowały wtedy, kiedy były na takim etapie rozwoju jak dzisiejsza (czyli ta z początku lat dziewięćdziesiątych) III RP. Dobre rady mają to do siebie, że często są uniwersalne i nie inaczej jest z radą Friedmana, którą można niezmienioną przenieść do krajowego MMA.
Otóż małe organizacje zajmujące się promocją wszechstylowej walki wręcz nie powinny naśladować rozwiązań, jakie wprowadza zamożna KSW, bo nie są ani tak samo bogate, ani nie mają tak znanego brandu jak Konfrontacja Sztuk Walki. Małe organizacje powinny natomiast stosować rozwiązania, które pozwoliły organizacji Kawulskiego i Lewandowskiego dojść do poziomu na którym się obecnie znajduje. Niestety dobre rady mają również i to do siebie, że rzadko kiedy są wysłuchiwane – zatem ani polscy parlamentarzyści, ani mali promotorzy nie wprowadzają ich w życie.
A kiedy przyjrzymy się temu, jak funkcjonowała Konfrontacja Sztuk Walki przed erą Pudzianowskiego zrozumiemy, że postępowała niemal dokładnie odwrotnie niż dzisiejszy organizatorzy aspirujący do miana liczących się na runku. Kawulski z Lewandowskim najpierw pozyskali stabilnego partnera telewizyjnego w postaci Polsatu Sport (już od drugiej edycji!) z którym się integrowali – coraz bardziej przekształcając swoją galę w ważny element ramówki stacji ze słoneczkiem; najpierw zdobyli doświadczenie w organizowaniu dużych imprez na wysokim poziomie; najpierw pozyskali wartościowych zawodników, na których mogli oprzeć długofalową promocję; najpierw wyrobili sobie znaną wśród sympatyków sportów walki markę – a dopiero potem zainwestowali zgromadzony kapitał w Mariusza Pudzianowskiego, co wzniosło ich na niedostępny przedtem poziom. Strategia działania “dzisiejszych Kawulskich i Lewandowskich” opiera się chyba wyłącznie na przekonaniu, że samo zatrudnienie znanego z telewizji freaka zapewni sukces i kupę pieniędzy. Niestety w większości przypadków zapewnia jedynie kupę, a sukcesu i pieniędzy jak nie było, tak nie ma.
Czy zatem to budowanie domu od dachu ma jakikolwiek sens? Przeciętny Kowalski, do którego adresowane są pojedynki dziwaków, widzi popis Dawida Ozdoby i porównuje go z tym, co ma okazję oglądać na antenie Polsatu. Nie można się zatem dziwić, że zamiast taniego show na rurze woli wybrać coś, co przynajmniej zachowuje pozory rywalizacji a do tego jest znane i modne.
Małe organizacje nie są ani znane, ani modne – a kiedy dołożą do tego jeszcze żenujący popis w walce wieczoru, szybko mogą zostać zaklasyfikowane, jako zwyczajna popierdółka z walkami w tle. A z taką łatką trudno o rozwój na miarę KSW. Oczywiście wielu organizatorów zapracowanych stawianiem, “po raz trzeci”, nowego domu nawet nie dostrzega, że nie znajdują się jeszcze na etapie w którym Konfrontacja Sztuk Walki sięgała po walki dziwaków a są dużo niżej – na etapie pierwszych kontaktów z telewizją – przez co ich starania przebicia się do mainstreamu zapewne skończą się wyłącznie na nadziejach. I co z tego, że z boku – jak w skeczu Smolenia – głos rozsądku woła: “Niech się zamkną. Koledzy! A jak się znowu okaże, że ten nowy dom nie będzie miał okien, dachu ani ścian?”, skoro zajęci pracą budowniczy i na to mają gotową receptę: “To wtedy z desek zbudujemy samolot i spier…” I rzeczywiście – spier… a za jakiś czas inni naśladowcy zaczną budowę na nowo… po raz czwarty.
Czytajcie też na profilu autora. Oraz na jego macierzystej stronie mmarocks.pl
Tagi:
Bonus BGC Dariusz Cholewa Dawid Ozdoba Grzegorz Samolewski Kamil Bazelak Konfrontacja Sztuk Walki KSW Lewandowski Maciej Kawulski Mariusz Pudzianowski Mieszane Sztuki Walki Mirosław Okniński MMA Night of Champions PLMMA Polsat Sport Profesjonalna Liga MMA-
janusz747
-
Boruta
-
Piotr Szymanowski
-
-