Głos pierwszy – Paweł Ziółkowski
Dwa głosy – pierwszy: Paweł Ziółkowski
Odwołanie MMA Attack 4 spadło na środowisko, jak meteoryt i wywołało lawinę komentarzy. Od krótkich wpisów, po analizy socjologiczne. Zestawiliśmy dwie – różne – oceny. Najpierw Paweł Ziółkowski w wywiadzie dla Kibole.pl W kolejnym materiale Łukasz „Juras” Jurkowski.
Piotr Szymanowski: Witaj Pawle. Chciałem z Tobą porozmawiać o tym, jaki fajny był ten wrzesień dla polskiego MMA. Ale, niestety dosłownie w ostatniej chwili wyszedł jeden minus. Odwołanie MMA Attack 4. Zacznijmy może jednak od pozytywów. Kolejni Polacy w UFC. To na pewno jest sukces?
Paweł Ziółkowski: Zdecydowanie sukces polskiego MMA. Do UFC trafiają zawodnicy, którzy należą do krajowej czołówki, ale nie są w swoich kategoriach wagowych najlepsi, trochę im do takiego Helda, czy Grabowskiego brakuje. To pokazuje, że nie tylko pojedyncze jednostki, ale właśnie ta cała czołówka spokojnie może się znaleźć w szeregach UFC.
PS: Jak dalej przewidujesz rozwój karier Hallmana i Omielańczuka w UFC?
PZ: Trudno powiedzieć, wiele zależy od kolejnych przeciwników. Musimy pamiętać, że UFC to naprawdę duża organizacja i ma zakontraktowanych zawodników na różnym poziomie. Część z nich nie powinna naszej dwójce sprawić, przynajmniej teoretycznie trudności, część jest w zasięgu, część jeszcze nie. Dużo zależy od zestawień. Trzeba pamiętać, ze Tomek Drwal też swego czasu został w UFC nagrodzony, za najlepszy nokaut, a trzy walki później już go tam nie było.
PS: Myślisz, że kiedyś doczekamy się Polaka walczącego o pas UFC?
PZ: Na dzień dzisiejszy nie widzę nikogo z takim potencjałem, ale kto wie – jak się zawodnicy rozwiną.
PS: Kolejny sukces za oceanem, to szybki nokaut w wykonaniu „cudownego dziecka polskiego Bjj” Marcina Helda w Bellatorze…
PZ: No już, nie takiego dziecka. Choć to faktycznie dalej młody człowiek i z olbrzymim potencjałem.
PS: Spodziewałeś się po nim takiego rozstrzygnięcia walki?
PZ: Nie i nie wiem, czy sam Marcin się spodziewał. Tym niemniej potrafił wykorzystać knokdown i pójść za ciosem.
PS: Przejdźmy na krajowe podwórko. Jak oceniasz ostatnie KSW, co w nim było pozytywnego, a co mniej?
PZ: Na pewno dużym plusem jest dla mnie walka Silvy z Materlą. Takie odwrócenie sytuacji, gdy zawodnik mielony w pierwszej rundzie, w drugiej odwraca sytuację i wygrywa przed czasem oddaje piękno tego sportu. Wśród pozytywów widzę też to, co pokazała ściągnięta na ostatnia chwilę Simona Soukupowa. Największy negatyw to zostawienie na lodzie Oli’ego Thompsona po kontuzji Kamila Walusia. Tym bardziej, ze dla Kowalkiewicz postarano się o zastępstwo mimo krótszego czasu.
PS: A to, ze jeden kickboxer dusi drugiego, to już Twojego entuzjazmu, jako praktyka Bjj nie budzi?
PZ: Nie, bo to duszenie tylko objawiło braki obydwu. Technika była niedopięta i nawet wielu laików by z niej wyszło.
PS: Co sądzisz o pierwszej walce o pas wagi ciężkiej między Nastulą a Bedorfem.
PZ: Tak jak było do przewidzenia Paweł padł kondycyjnie. Nie wiem, czy to wina zdrowia, czy przygotowań, ale od dłuższego czasu Paweł wykazuje się w walce słabą kondycją. Nawet kiedy szybko wygrywał, był strasznie wypompowany.
PS: To teraz najmniej pozytywne wydarzenie. Odwołanie MMA Attack 4. Zaskoczony?
PZ: Tak. Dariusz Cholewa sprawiał do tej pory wrażenie nie liczenia się z ewentualnymi stratami. Do tego do gali pozostały jeszcze prawie cztery tygodnie, więc należałoby oczekiwać, że sprzedaż biletów, nieoficjalnie podawana jako przyczyna odwołania gali, wzrośnie. Zwłaszcza jeśliby zostali ogłoszeni ciekawi przeciwnicy dla Grabowskiego i Drwala. Choć widząc dotychczas podane zestawienia w to akurat wątpię.
PS: Dlaczego? Wiele osób uważało rozpiskę za rewelacyjną.
PZ: Jakakolwiek ocena rozpiski byłaby możliwa dopiero po poznaniu przeciwników Grabowskiego i Drwala. Tym nie mniej to co już zostało podane wypadało słabo i pod względem ogólno sportowym i pod względem specyfiki Trójmiasto. Co zresztą się zazębia.
PS: Widziałem ostatnia galę jaką Ty robiłeś w Trójmieście i była to jedna z najlepszych gal, jakie widziałem, z pełna salą i świetnym poziomem sportowym, więc wierzę, że wiesz co mówisz, ale naszym czytelnikom przydałoby się rozwinąć temat.
PZ: Dobrze. Zacznijmy od tego, że galę o której wspominasz charakteryzowało coś jeszcze: wspaniała, reagująca na techniczne akcje publiczność. Różne miasta mają swoją specyfikę jeśli chodzi o odbiór widowisk sportów walki. W Trójmieście ceniony jest poziom sportowy. Ten – z podanych walk – mogły zagwarantować tylko pojedynki Jotko z Chaliewem i Sobotty z Thoresenem. Reszta to mecze do jednej bramki, albo niewiadome z braku ogłoszenia przeciwnika. Druga sprawa to obecność osób z poza Trójmiasta. Po pierwsze największy procent turystów jest u nas ze Szwecji. Tymczasem na karcie nie było ani jednego Szweda. Po drugie tradycyjnie dużo jest Niemców. Tutaj jeden Sobotta, któremu dodatkowo podkreśla się polskie korzenie, to za mało. Po trzecie ruch bezwizowy z Okręgiem Kaliningradzkim. Aż się prosi o kilku zawodników stamtąd. Znowu, Czeczen z drugiego końca imperium to za mało. Kolejna sprawa, to promocja gali. Nie zauważyłem jej praktycznie w Trójmieście. Owszem, nie rozglądałem się specjalnie za nią, ale gdyby była dobra, to właśnie nie rozglądający się powinni na nią zwrócić uwagę.
PS: A co powiesz o miejscowych zawodnikach. Czy gdyby Hallman nie podpisał kontraktu z UFC i walczył na MMA Attack, poprawiłoby to zainteresowanie galą.
PZ: Z całym szacunkiem dla Piotra, ale nie był on specjalnie rozpoznawalnym zawodnikiem. To się może zmieni, zwłaszcza po wygranej w UFC, ale bez tego nie wydaje mi się aby jego obecność miała istotny wpływ na zainteresowanie galą. Dotyczy to zresztą wszystkich trójmiejskich zawodników. Najbardziej rozpoznawalną osobą jest chyba Kamila Bałanda, która jako jedyna znalazła się w ostatnim plebiscycie na najlepszego sportowca wybrzeża. I zresztą wypadła najlepiej ze wszystkich sportowców nie olimpijskich. Co ciekawe właśnie jej walki nie zaproponowano.
PS: Czy nie przemawia przez Ciebie teraz żal? To w końcu Twoja zawodniczka.
PZ: Nie, bo i tak byśmy musieli odmówić. Kamila cały obecny rok przygotowywała się do Mistrzostw Świata Kickboxingu, które aktualnie trwają w Sao Paulo i do MMA nie wróci przed końcem roku. Podobnie jest z Krzyśkiem Piechotą, który jako jedyny trójmiejski zawodnik na tutejszym ringu stoczył i wygrał trzy zawodowe walki. On z kolei jeszcze nie wznowił treningów po kontuzji, jaką mu „załatwił” trener Wroński w sparingu. Nie chodzi więc o mój żal, tylko o amatorszczyznę w zestawianiu walk. Ciekaw jestem, czy ktokolwiek w MMA Attack wpadł na pomysł zaproponowania walki z Damianem – Rogentowi Lloretowi. Jaki potencjał marketingowy byłby w starciu najlepszego polskiego ciężkiego z ostatnim pogromcą Mistrza KSW w tej wadze powinno nawet dziecko zauważyć.
PS: Amatorszczyzna, nie za mocne słowo?
PZ: Sam widziałeś, że można zrobić świetna galę w Trójmieście. Zgoda, na mniejsza skalę, ale też i z nieporównywalnie mniejszym budżetem i w czasach mniejszego zainteresowania MMA w Polsce. Jeśliby zatem założyć, że ludzie, którym to nie wychodzi znają się na rzeczy, to mnie trzeba by uznać za jakiegoś geniusza. Aż tak wielkiego ego nie mam.
PS: Dziękuję za rozmowę.
PZ: I ja dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników.
Paweł Ziółkowski, 38 lat, z tego 30 w sztukach walki, jeden z prekursorów Bjj i MMA w Polsce (od 1995 roku), czarny pas Bjj, główny instruktor Akademii Sarmatia Gdańsk, wychowawca wielu czołowych zawodników (łącznie 45 zwycięstw zawodowych i około 120 medali amatorskich), organizator gal, autor przepisów, sędzia, matchmaker, dziennikarz.Tagi:
Grabowski Hallman Held KSW Materla MMA Attack Nastula Omielańczuk Paweł Ziółkowski Piotr Szymanowski Silva UFC Łukasz „Juras” Jurkowski