Akcja fundacji Start-Sport
Na stronie Start-Sport czytamy:
Szanujmy się!
Celem kampanii „Szanujmy się” jest budowanie świadomości marki, jaką jest osoba sportowca zarówno wśród potencjalnych sponsorów jak i wśród samych sportowców. Pragniemy ustrzec sportowców przed niekontrolowanym rozdawaniem swojego wizerunku za czasem banalne wsparcie w postaci koszulki, próbki odżywki czy innych bezwartościowych produktów lub usług. Każdy, kto chce zostać opiekunem finansowym sportowca i na jego barkach budować wartość swojej marki musi być świadomy, że sportowiec to marka i produkt sam w sobie. Utrzymanie kariery sportowej na wysokim poziomie wiąże się z ogromnymi wydatkami, z którymi sportowcy bardzo często nie dają sobie sami rady. Osoby i firmy działające w wyżej wymieniony sposób najzwyczajniej wykorzystują dobrą wolę sportowców pochłoniętych treningami i uczestnictwem w zawodach, do pomnażania swoich zysków ofiarując w zamian ułamek swoich dochodów. Jesteśmy świadomi, że na początku sportowej kariery taka współpraca jest dobrym wstępem do długoletniej wspólnej pracy, jednak w marę jak rosną osiągnięcia sportowca należy renegocjować warunki umów tak, aby na rozwoju sportowca korzystały obie strony.
Do takiej akcji trzeba się przyłączyć i popularyzować. Według kibole.pl są dwa zasadnicze kierunki działania. Trzeba docierać zarówno do sportowców, jak i do kibiców. Jedni i drudzy nie mają wystarczającej świadomości „marki”, jaką jest zawodnik.
Kilka słów od siebie: Piotr Szymanowski (piszę o sporcie od wielu, wielu lat).
Byłem świadkiem, a nawet wykonawcą takiego oto „przekrętu”. Właściciel pewnej firmy poprosił mnie jako wydawcę i redaktora naczelnego, żebym… Za pomocą retuszu – zmienił baner na zdjęciu, przedstawiającym zawodnika, którego: „Właśnie kupił”.
Zrobiłem to, przyznaję się, sprawa już dawno „przedawniona”. Wtedy, w tym konkretnym przypadku nikt nie stracił, a raczej wszyscy zyskali. Sportowiec – pieniądze, których od innej firmy by nie dostał. Firma – reklamę na plecach sportowca. Ja, jako wydawca – reklamę w gazecie.
Błędy i nieprawidłowości popełniane są w relacjach sportowiec – sponsor na każdym kroku. Kiedy Poczta Polska – wtedy absolutny monopolista na rynku – „kupiła miejsce na czapce” Adama Małysza – mało kto wiedział o takim zawodniku. Dopiero w kolejnych sezonach logo Poczty zobaczył cały świat.
Można zatem powiedzieć, że instytucja ta trafiła w dziesiątkę, że jej specjaliści od marketingu i reklamy wykazali się doskonałym wyczuciem?
G. prawda!
Za znaczek na czapce zapłacono grosze i nikt nie sądził, że cokolwiek z tego będzie. Ot, tak – ktoś był na konkursie skoków, spodobało mu się i na zasadach prywatnej znajomości dobito targu.
Nic się nie stało w sumie, ale…
Czy jest w porządku, że przedsiębiorstwo państwowe – mające monopol na rynku – wydaje państwowe pieniądze na reklamę?
Czy dziś jest „inaczej”?
Czy jest lepiej?
Moim zdaniem – nie!
A najgorsza w tym jest kompletna bezradność nie tylko młodych sportowców – wobec firm, które oferują im „jakieś pieniądze” w zamian za wizerunek.
Większość sportowców nie ma opieki prawnej, a jeśli ma – to niedostatecznie staranną.
Jeśli natomiast sprawy konfliktowe lądują w sądach – wloką się niemiłosiernie.
Będziemy do tego tematu wracać, pokazując konkretne przykłady.
Całość akcji znajdziecie na stronie Start- Sport
Tagi:
Adam Adam Małysz firma firmy Fundacja marka Małysz sponsor sponsorzy sport sportowcy sportowiec start